piątek, 4 stycznia 2013

W Tubingen


Witajcie! 
Wyjechaliśmy do Tubingen z samego rana, o 5.00. Oliwka spała ładnie do godziny 8.30, a później grzecznie oglądała bajki - każdy odcinek świnki Peppy po dwa razy;))) Podróż upłynęła nam spokojnie i bez żadnych niespodzianek, po godzinie 16.00 dotarliśmy do urokliwego miasteczka jakim bez wątpienia jest Tubingen. Powitały nas szczyty gór skąpane w przepięknym słoncu i zapierające dech w piersiach, magiczne kamieniczki, wyglądem przypominające piernikowe chatki. Cudo! Szkoda tylko, że przybyliśmy tu w takich okolicznościach...a jednak może na szczęście... 
Wczoraj o godzinie 11.30 wybraliśmy się do Kindersklinik, na oddział dzienny - tak zwany ambulance. Mieliśmy umówioną wizytę lekarską. Wyobraźcie sobie nasze zaskoczenie...sam Profesor przyszedł zbadać Oliwkę! Przecudowny, wspaniały i ciepły człowiek. Zaprosił nas do gabinetu na rozmowę i wszystko na spokojnie nam wytłumaczył. Długo rozmawialiśmy na temat guza Oliwii. Byliśmy zaskoczeni tym, co usłyszeliśmy. W Polsce mówiono nam, że nasza córeczka ma dwa guzy, że ten drugi to przerzut do brzucha, chociaż oni sami nie wiedzą, co to jest, bo się "nie zaświeciło" w trakcie badania, czyli może to nie jest zmiana nowotworowa, no, ale  w sumie nie wiadomo itp.itd. i takie gadanie. Wyobraźcie sobie, jak się czuliśmy. Nasze dziecko ma raka, lekarze mówią o kiepskich rokowaniach i ciągle jeszcze słyszeliśmy - "nie wiemy, nie wiemy, nie wiemy". Nie wiem, kto miał wiedzieć...chyba my rodzice...Tutaj, w Tubingen, dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko ma jednego dużego guza, który rozwinął się wzdłuż całego kręgosłupa! Zszokowała nas ta wiadomość, ale pocieszające jest to, że to typowe dla ganglioneuroblastomy. Część guza z brzucha wygląda na zupełnie łagodną. Wszystko będzie wiadomo po operacji. Trzymajcie kciuki za nas bardzo mocno i nie zapominajcie o nas w swoich modlitwach! Cały czas prosimy Boga o cud dla naszej małej dziewczynki... Chociaż już cudem jest to, że znaleźliśmy się tutaj...Wszystko dzięki Wam!!!! DZIĘKUJEMY!!!! 

Kochani, chcielibyśmy pisać codziennie, ale mamy problemy z internetem, który jest tylko w jadalni. Panuje tu straszny tłok, a przy tym hałas...nie mogę się skoncentrowac, więc pewnie często te moje wpisy będą bez składu i ładu. 

17 komentarzy:

  1. Dobra wiadomość
    Kochani jesteśmy z Wami
    Pozdrowienia dla Oliwki i dla Was

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet bez składu i ładu taka wiadomość jak ta, jest jak miód na serce :) Cieszymy się, że trafiliście w dobre ręce. Wciąż działamy i trzymamy kciuki :) A do Tubingen pojedziecie kiedyś na spokojnie jak Oliwka będzie starsza - pozwiedzać i opowiedzieć jej jaka była dzielna i jak bardzo ją kochacie :) Buziaki :* Ania/ Opole

    OdpowiedzUsuń
  3. Bajkowe krajobrazy Tubingen, wspaniały lekarz... Wspaniała dziewczynka i super rodzice :) Jak dla mnie ta historia jest rodem z baśni a jak wiadomo - w baśniach wygrywa DOBRO. Wierzę w was całym sercem!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki 3majcie się.
    Ata

    OdpowiedzUsuń
  5. Asiu,kochana pisz w wolnej chwili,bo my tutaj bardzo czekamy na wieści od Was:) Nawet nie wiesz jak bardzo cieszą nas takie wiadomości ( że jesteście pod profesjonalną opieką,że profesor to miły i ciepły człowiek i wreszcie,że ktoś wie co dolega Oliwce).Boże dzięki Ci za to!!!!! Całym sercem jesteśmy z Wami i wierzymy,że te najgorsze chwile macie już za sobą,że operacja przebiegnie bez komplikacji i Iskiereczka wreszcie będzie ZDROWA!!!!! Przecież WSZYSTKO JEST MOŻLIWE!!!!!Tak wiele rzeczy zaczęło się zmieniać...Diagnozy naszych lekarzy są inne od tych ,które postawili lekarze z Tubingen czy ze Stanów,Oliwka nie dostaje już trucizny... itd. Naprawdę wszystko zaczyna się prostować.Dziewczynki ściskamy Was bardzo bardzo mocno.Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie,że my tutaj czekamy na WAS!!!!!!!
    A.N.K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że szczęśliwie dotarliście na miejsce, że jesteście pod fachową opieką. Wierzę, że to dobry początek jeszcze lepszego zakończenia tej historii. Nieustannie trzymam kciuki i wysyłam każdy promyk dobrej energii jaką mam. Proszę uściskać Olisię. Trzymajcie się ciepło :)
    P.S. A skład i ład nie jest wcale taki ważny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mnie cieszy ze takie macie wspaniale warunki, sama bylam pod opieka lekarska w Niemczech wiec wiem ile to zanczy, ze nareszcze czlowiek sie czuje bezpieczny i dobrze traktowany. Nie chce psioczyc na polskich lekarzy, bo na pewno tez jest wielu wspanialych ludzi, ale jestem pewna ze tam bedziecie miec lepsza opieke i duzo lepsze szanse na wyleczenie. Moja mama miala raka i gdyby byla leczona w PL to na pewno juz by jej na tym swiecie nie bylo. Byla leczona w Niemczech i jest juz zdrowa od ponad 10 lat. Pozdrawiam serdecznie:) Ps.piekne krajobrazy i ladne otoczenie tez dzialaja jak balsam dla duszy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cały czas jestem myślami z Wami, z Oliwką... Najważniejsze, że dotarliście do miejsca, w którym nareszcie KTOŚ COŚ WIE i chce pomóc. Musi się udać. Ja nie biorę pod uwagę innego scenariusza! :)

    Trzymam za Was mocno kciuki i ciepło pozdrawiam,
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  9. Super:) ale wiecie co jest straszne? że żyjąc w niemałym kraju, cywilizowanym, w XXI wieku, jesteśmy w Unii Europejskiej...a musimy uciekać po pomoc za granicę. Cieszymy się jak dzieci z tego, że ktoś potraktuje nas poważnie, a niestety z reguły nie są to "nasi". Smutna jest ta niemoc i lęk, nie przed chorobą ale przed tym kto się tej choroby podejmie w kwestii leczenia i kto właściwie ją zdiagnozuje. Jeśli nasi lekarze źle zdiagnozowali Oliwkę, aż strach się bać, ile takich dzieci mogło być źle zdiagnozowanych i na przykład nie udało się ich wyleczyć, bo leczenie było niewłaściwe. Mieliście dużo szczęścia, że udało się w tak krótkim czasie dostać do Niemczech, jestem przekonana, ze się uda i jakoś dziwnie spokojna, odkąd tam się znaleźliście. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteśmy jesteśmy i będziemy. Moje serce należy do mojej córeczki i waszej Oliwki. Na gruperze skończyły się cegiełki.
    Wydrukowałam ulotki i mam nadzieję ,że parę moich znajomych przekaże 1% podatku dla Oliwki.
    Całusy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witajcie.
    Przeczytałam o Waszej OLIWCE w gazecie koszalińskiej.
    Bardzo się cieszę ,że trafiliście do tej wspaniałej kliniki i że Waszą Oliwką zajmie się ten Wspaniały człowiek. Jestem pewna ,że ON uratuje OLIWKĘ i OLIWKA będzie całkiem zdrowa.
    Cała moja rodzina jest z WAMI , modlę się codziennie za zdrowie MALUTKIEJ ISKIERKI.
    Napiszcie czy udało Wam się zebrać całą sumę potrzebną na operację?

    Pozdrawiam.
    Violetta

    OdpowiedzUsuń
  12. OPIEKA Z TEGO CO PRZECZYTAŁAM SPOKO -CIESZĘ SIĘ ŻE DOTARLIŚCIE I ŻE SIĘ OLIWKĄ OPIEKUJĄ POZDRAWIAM AGA I RESZTA Z G-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Asiulku, w końcu Oliwcia trafiła w ręce i pod oczy profesjonalistów. Teraz juz będzie tylko lepiej, wierzę w szczęsliwe zakończenie, a Wam przesyłam dobre fluidy i pozytywne myślenie. Buziaki, K.

    OdpowiedzUsuń
  14. Asiu ,nie wazne czy lad i sklad bedzie w tym co napiszesz,najwazniejszy jest Twoj kazdy wpis.Bo my czekamy na kazda wiadomosc ,nawet krotka ale zeby byla.Ciesze sie ze macie tam tak spaniala opieke,ze ktos Wam w koncu wytlumaczym co i jak.
    Buziaki dla Was kochani;**Magda;))

    OdpowiedzUsuń
  15. cieszę się że jesteście już szczęśliwie na miejscu. dużo zdrówka. trzymam kciuki. ewa

    OdpowiedzUsuń
  16. Trzymamy wszyscy kciuki. Wieczorem jak zreszta codziennie Kubus( 4lata) zmowi paciorek za zdrowie Oliwki i swoje! Wszystko bedzie dobrze, jestesmy z wami!

    OdpowiedzUsuń
  17. Cieszę się bardzo, że w końcu ktoś powiedział z czym naprawdę się zmagacie i wie co robić:)wierzę, że cokolwiek wyjdzie w badaniach-lekarze będą wiedzieli co dalej, ze teraz będzie już tylko dobrze. Ktoś już wcześniej to napisał-czuję spokój od kiedy tam jesteście:) Dużo siły i dobrych myśli:)

    Chcę zaapelować jeszcze do wszystkich czytających bloga-musimy dalej zbierać pieniążki. Zbliża się teraz okres rozliczania PIT-ów, jest to doskonały moment na rozpowszechnienie informacji, że dla Oliwki można przeznaczyć 1% podatku, czyli nic to nie kosztuje, a może bardzo pomóc!!! Dużo osób słyszało i wie, że można przekazać 1%, ale jak przychodzi co do czego to nie wpisuje albo nie ma danych do przekazania tego 1%. Jeśli możecie wydrukujcie plakat, ulotkę i rozpowszechnijcie wśród rodziny, znajomych. Trzeba dotrzeć do jak największej grupy ludzi, w grupie siła:)

    Pani Asiu-Kiedy będziecie musieli przelać drugą część pieniędzy?

    OdpowiedzUsuń