Przeczytałam wszystkie Wasze wpisy. Chciałabym każdemu z osobna odpisać, ale nie dałabym rady! ;) Dziękuję, że dzielicie się ze mną swoimi historiami, dziękuję za wszystkie długie i bardzo osobiste wpisy i za te krótkie - zaznaczające Waszą obecność...
Dzisiaj opadły mgły, zza chmur wyszło słońce...podeszłam do okna, spojrzałam przed siebie na rozpościerające się na horyzoncie szczyty gór...pomyślałam o Was Wszystkich...o Waszej miłości i dobrych myślach wysyłanych w naszą stronę...jeszcze wczoraj chciałam usunąć ten blog...jednakże Wasze komentarze uświadomiły mi, że jest on zarówno potrzebny mnie samej, jak i Wam. Stworzyliśmy trochę taką mikrospołeczność. ;-) Czytacie moje wpisy, przeżywacie wszystko razem ze mną, więc dlaczego ja miałabym nie pochylić się nad Waszymi opowieściami... Zrzuciliśmy Wszyscy z siebie jakiś ciężar, wygadaliśmy się i teraz, Kochani, idziemy do przodu!
Nasza dzielna Oliwka była dzisiaj na morfologii. Pierwszy raz nie płakała!! W nagrodę mogła wybrać sobie maskotkę. Wybór padł na osiołka, z którym zresztą później zasnęła, przygniatając go swoją głową. ;) Kochani, wyniki idą w górę! Mamy 151 tysięcy płytek i żadnych nowych siniaków! Trzymajcie kciuki, żeby tylko tak było. Nie obyło się jednak bez kroplówki. Ze względu na niski poziom leukocytów, nasz wojownik dostał granulocyty, ażeby odporność poszła w górę. Oliwia bardzo grzecznie przesiedziała ten czas w Klinice, "porozmawiała" nawet po angielsku z Profesorem - "haloł", "okiej, okiej", po czym z wielką radością obwieściła wszystkim, że "Olisia do domu idzie z mamą Asią" ;)))))
Późnym popołudniem wybraliśmy się zwiedzić troszkę okolicę. Mieszkamy na wzniesieniu, jeśli tak można to określić, a zewsząd otaczają nas góry. Powietrze jest wilgotne, unosi się zapach liści i...jakiejś magii (ale to tylko mój wymysł) ;) Kiedy wyszliśmy z Ronald McDonald Haus, niebo przywitało nas kolorem pudrowego różu, a znikające za horyzontem słońce wysyłało ostatnie swe promienie...Było baśniowo, kojąco i...melancholijnie...
Oczywiście nie zapominamy w jakim celu tu przyjechaliśmy...Myśl o operacji spędza mi sen z powiek...Siadam na skraju łóżka, pot spływa po plecach...czuję adrenalinę w każdej swojej żyle, stres rozsadza mi głowę kumulując się w skroniach...wszystko pulsuje, wszystko wiruje...myśli tłuką się po mojej głowie...a co jeśli...co jeśli ją stracę...łzy same płyną po twarzy, a serce wyrywa się z piersi...Gdyby tylko Bóg zechciał do mnie przyjść...ani sekundy bym się nie zawahała oddając swoje życie w zamian za życie mojej córeczki...przeżyłam prawie 30 lat, miałam cudowne dzieciństwo, zwariowaną młodość, niezwykły czas studiów...doświadczyłam miłości, przyjaźni, buntu i nienawiści...za mną już tyle, a przed moim dzieckiem wszystko...
Boże, mam nadzieję, że pozytywnie rozpatrzysz moją prośbę...
Pani Asiu-pewnie ze idziemy do przodu,wy walczycie na froncie,my oslaniamy tyły-zbieramy nakretki,robimy przelewy,piszemy do gazet i gdzie sie tylko da...Uda sie wszystko,w wakacje zrobimy piknik w parku,żebyśmy mogli poznać wojowniczke,prosze pisac dla nas dalej,tak pieknie jak Pani potrafi,Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa pewno pozytywnie,jestescie juz tak daleko kochani!!!tyle sily ,cierpliwosci ,wytrwalosci-niejeden by pozazdroscil!niejeden czlowiek poddalby sie juz a Ona walczy i wywalczy!!!!!!!!!!!my wszyscy gleboko wierzymy w Oliske!!!jescze raz duzo sily i wiary!sciskam!
OdpowiedzUsuńalleluja i do przodu.....
OdpowiedzUsuńAsiu - dziękuję, że piszesz tego bloga. Siły nie da się przelać, ale chociaż wirtualnie-słowami.
OdpowiedzUsuńMam koleżanki, które poznałam w długiej drodze oczekiwania na cud bycia mamą. Wspaniałe dziewczyny, z różnych stron naszego kraju.
Jakie było moje zaskoczenie kiedy ze 3 tygodnie temu znajoma z Wrocławia przysłała mi smsy "prawie krzyczące", że u nas w Koszalinie jest dziewczynka, która potrzebuje pomocy i pytające czy mogę coś zrobić, jakąś akcję żeby jej pomóc. I to było wołanie o pomoc dla Twojej córeczki.
Postaram się jeszcze jakieś kartki na aukcje w tym tygodniu zrobić.
Przytulam mocno
Pani Asiu- prosze nie pisac o usunięciu bloga bo bedziemy musieli wszyscy przyjechać do Tubingen...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla całej trójki
Bardzo mocno trzymamy kciuki!!!Będzie dobrze! Pozdrawia Was serdecznie Franio w wieku Oliwki!
OdpowiedzUsuńJa jestem cały czas z Wami,myślami,duchem,codziennie odwiedzam bloga,więc jest on dla mnie takim wsparciem,bo wiem,że wszystko u was ok.A o takich rzeczach,że pani ją straci to nawet nie ma takiej opcji,ja wiem,że wszystko będzie dobrze Oliwka zaraz pójdzie do szkoly,to bardzo szybko zleci.Buziaczki dla Was a w szczególności dla Liwki:**
OdpowiedzUsuńMelania
Nie ma innej opcji jak wyleczenie Oliwki z tego świństwa :D jesteście a raczej mała wojowniczka jest pod wspaniałą opieką i zakończy się sukcesem. Jeżeli chodzi o bloga- nie wyobrażam sobie aby zniknął. Tu jest cała wasza i nasza walka o Oliwie i nie można z niej zrezygnować tylko dlatego ze niektórzy ludzie nie rozumieją waszej desperackiej walki o dziecko. Ja sama mam dwójkę dzieci. Syna i córkę. Filip zbliżony jest wiekiem do waszej Księżniczki :D i gdybym kiedykolwiek znalazłabym się w takiej sytuacji jak Wy też zrobiłabym wszystko dla tych małych istot. Nie przejmujcie się komentarzami innych bo to w tak ważnej chwili jest naprawdę mało istotne. Juz jesteście tak daleko i nie warto się cofać... :D Jako dziecko też bardzo chorowałam. Urodziłam się jako wcześniak i przeszłam bardzo wiele a było ro 25 lat temu i niw było tak wiele jak dzisiaj ale jestem... I mam dzieci, męża :D Oliwia też będzie mieć to wszytko dzięki Wam bo nie poddaliscie się <3 Ps. Zaglądam tu codziennie i dzień bez wojowniczki byłby dniem straconym... Pozdrawiam i wysyłam uściski całusy <3 Anita, Kettering.
OdpowiedzUsuńKochana Pani Asiu, Adrianie i Oliwcio. Kochamy was! Nie martwcie sie juz prosze! Ja wam mowie, ze bedzie super. Juz to uzgodnilam z Bogiem. Macie tu jeszcze wiele do zrobienia. Kiedys, jak juz ochloniecie, trzeba bedzie piciagnac temat leczenia dzieci w Polsce i braku szacunku z jakim sie spotkaliscie w Szczecinie. Blogiem pomagacie wielu osobom- zarowno tym dotknietym przez los, dajac im otuche i przeswiadczenie, ze nie sa sami, jak i tym szczesliwym, ktorym los sprzyja bardziej mowiac im -miejscie troche wiecej pokory. Usciski,
OdpowiedzUsuńPaula M
Ps. Piekna tam macie architekture!!! Moj maz bylby zakochany w tym miejscu. Jak widac nawet w takiej kwestii jestesmy 100 lat przed dinozaurami...
Ja i moja Żona jesteśmy cały czas z
OdpowiedzUsuńWami Kochani myślami,duchem codziennie odwiedzamy
bloga.
Bo sami walczmy z nowotworem córki
Asiu kochana,popatrz skończył się koszmar Szczecina i związane z tym cierpienia,przyszło nowe-Tubingen,piękny krajobraz,ciepli,wrażliwi na los dziecka lekarze-to takie (mam nadzieję,że chociaż w maleńkim stopniu)uspokojenie dla Twego i Adriana serca,to czas na zbieranie siły na ten najważniejszy moment...to taki promyk słońca na Waszym niebie.
OdpowiedzUsuńTak bardzo życzymy Wam spokoju,choć na chwilę...Złapania oddechu...Tak bardzo życzymy Wam ,aby odeszło zwątpienie,te czarne myśli...a w ich miejsce zagościło przeświadczenie,że WSZYSTKO JEST MOŻLIWE!!!Bo naprawdę jest!!!!Głęboko wszyscy wierzymy,że będziecie znowu szczęśliwą Rodzinką!!!!!!!!!!!!
Ściskamy ciepło odważną Dziewczynkę i Wspaniałych Rodziców!!!!
A.N.K.
Asiu nic nie dzieje sie bez przyczyny.Leczenie Oliwci zaczeliscie w Szecinie , tam troche "nie poszlo" -bledna diagnoza,ktora przyniosla nowe mozliwosci,przyspieszyla Wasz wyjazd do Tubingen ,jestescie pod opieka specjalistow ,ktorzy jak sama pisalas zdjeli wyrok smierci z Waszej Oliwki.Malymi kroczkami idziecie do przodu , jestescie tam zeby wygrac, po to aby pokonac tego gada. Roku 2013 rozpoczol sie dla Was w tym calym nieszczesciu z pozytywnie i tak juz zostanie. Oczywiscie bedzie jeszcze strach, lzy i niepewnosc ale z naszym wsparciem dacie rade.A Oliwka na pewno juz jest najbardziej znanym 2-latkiem w Koszalinie i nie tylko w Koszalinie-szkoda tylko ze w takich okolicznosciach ,ale to sie juz nie dlugo zmieni.Bylo zle , jest lepiej a juz wkrotce bedzie bardzo dobrze. Serdecznie pozdrawiam i zycze duzo sily .
OdpowiedzUsuńKTOŚ WCZEŚNIEJ PISAŁ ŻE ŻE DZIEŃ BEZ WOJOWNICZKI BYŁBY DNIEM STRACONYM JA RÓWNIEŻ ZAGLĄDAM CODZIENNIE I TYLU LUDZI ALBO PRZECHODZI ALBO PRZECHODZIŁO PRZEZ PROBLEMY ZDROWOTNE BLISKICH LUB SWOJE -MODLE SIĘ RÓWNIEŻ ZA NICH .CZŁOWIEK NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY ILU LUDZI MA PROBLEMY ZE TE NASZE ZWYKLE TO PIKUŚ .MAM DWÓJKĘ DZIECI I SĄ ZDROWI DZIĘKUJE ZA TO BOGU .NASZA (BO CZUJĘ ŻE JEST NAS WSZYSTKICH )OLIWCIA TEŻ BĘDZIE ZDROWA .KIEDY BYŁAM NA WASZYM WESELU I MOJE SKARBY BIEGAŁY WOKÓŁ FILARÓW POMYŚLAŁAM ŻE WY TEŻ NIEDŁUGO BĘDZIECIE MIELI TAKĄ PANIENKĘ SZALEJĄCĄ NA CZYIM WESELU-I MACIE OLIWCIĘ- NIE JEDNĄ TAKĄ IMPREZKĘ OBSKOCZY .A W PRZYSZŁOŚCI NA KAMILI ŚLUBIE BĘDZIE SZŁA PRZEZ ŚRODEK KOŚCIOŁA I DUMNIE Z PODNIESIONĄ GŁOWĄ ZDROWA I SILNA BĘDZIE NIOSŁA OBRĄCZKI -TAK BĘDZIE KOCHANA .TYLU LUDZI SIĘ MODLI DBA O NIĄ -POZDRAWIAM AGA Z G-D
OdpowiedzUsuńhttp://m.youtube.com/index?desktop_uri=%2F&gl=PL#/watch?v=lTOqSgnPDAo damy razem rade!
OdpowiedzUsuńkochani jestem z Wami codzień. nigdy się nie wpisywałam a dziś stwierdzilam że zostawię i swoje dobre słowo . jestem z Wami myślą i modlitwą .
OdpowiedzUsuńJest nas więcej niż Wam się wydaję ;)
monika
kochani jak jeszcze pomoc możemy????
OdpowiedzUsuńPani Asiu,Panie Adrianie-czy zmieniło się coś w kwestii pieniążków? Zmniejszyła się kwota? Może warto wystawić jeszcze raz cegiełki na sweat dealu? Tak super się sprzdały,słyszałam że w niedzielę w Koszalinie odbędzie się msza za pomyślność operacji-czy będą podczas niej zbierane pieniążki dla Oliwki? Chociażby z tacy? Lub może jakieś puszki? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzien dobry jak tylko bede mial nowe informacje z TPD o stanie konta natychmiast dodam na bloga, o zbiorce z tacy nic mi nie wiadomo ale byloby cudownie gdyby ks. Proboszcz sie zgodzil. Jesli chodzi o ciegielki to nie wyrobimy czasowo z formalnosciami =-( Pozdrawiam Adrian. (pisze ze sypitala na wypozyczonym laptopie z niem. klawiatura dlatego jest bez znakow diakretycynych)
UsuńDziękuje za odp,Panie Adrianie nie chce sie wtrącać ale jak nikt z rodziny nie może to ja z przyjemnością wybiorę sie do księdza proboszcza zadać mu to pytanie ;-) pozdrawiam,trzymam kciuki za rezonans
UsuńPani Asiu kochamy Was. paulina
OdpowiedzUsuńjesteśmy, myślimy o Was, modlimy się za udaną walkę
OdpowiedzUsuń:-*:-*:-*
Polacy zza Oceanu tez wspierają Oliwie! Nie poddawajcie sie nigdy! I dziekuje Bo Nawet nie wiecie jak zmieniliscie moje zycie!
OdpowiedzUsuńPani Asiu nie zrobi nam Pani tego i nie usunie bloga ? przeciez my wszyscy nie tylko zaangazowalismy sie w zbieranie pieniazkow , ale pokochalismy Was!!! wchodzimy tu po kilka razy dziennie czekaja na jakikolwiek odzew z Panstwa strony!!! jakbysmy nie mieli mozliwosci i nie wiedzieli co u naszej kruszynki to bysmy zglupieli... jak to powiedziala kiedys Pani znajoma "Aska popierdolilo sie troche, ale bedzie dobrze" !!! wiem , ze ten 14 stycznia to dlugo oczekiwany dzien przez Was , ale tez w Waszych glowach jest ta druga strona , co jeli... prosze pamietac , ze tego jesli nie bedzie!!! i Oliwka rowniez jak Pani przezyje wspaniale dziecinstwo i mlodosc ze wspanialymi rodzicami!!! i prosze pamietac , ze my za tymi gorami jestesmy i trzymamy Was za rece!!!!!!!!! kochamy Was!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć :) Zgadzam się co do słowa:) Przesyłamy zza tych gór pozytywne myśli, modlitwy i wsparcie :) i czekamy na każde zdjęcie uśmiechniętej buźki Oliwki. Pozdrowienia dla Was, calus dla Iskierki i dla jej osiołka też, "okiej"? ;) Ania/ Opole
UsuńSkoro Oiwia mówi, że "haloł, okiej okiej", i że jedzie z mamą Asią do domu... To chyba wiadomo, że wszystko ku temu zmierza. Kto wie lepiej, jak nie dziecko? Gorące pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńAsieńko, sama pisałaś, że marzysz, aby Twoja Córcia przeczytała kiedyś te wpisy. Nie ma mowy o żadnym kasowaniu. Codziennie wchodzimy, czytamy, komentujemy. Przede wszystkim PRZESYŁAMY DZIĘKI TEJ STRONIE SWOJĄ POZYTYWNĄ ENERGIĘ.
OdpowiedzUsuńTrafilam tu wczoraj przez jakiegos znajomego ktory udostepnil wasz plakat. Nie poszlam spac poki nie przeczytalam wszystkich wpisow, a potem plakalam i ndal placze bo to cholernie niesprawiedliwe! trzymam kciuki za wasza sile i zdrowie Oliwki!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że pani nie usunie bloga,ponieważ ja też wchodzę tu codziennie po nowe wiadomości.Oczywiście zawsze liczę na te pozytywne.Bardzo pani współczuję.Nie potrafię tego nawet wyrazić jak bardzo,bo tez mam dzieci.Jedno już dorosłe a drugie 3 latka.Życzę pani z całego serca aby wszystko się udało i nie dopuszczam do siebie myśli,żeby mogło być inaczej.Ściskam Was mocno!!!Ewa
OdpowiedzUsuńProszę, aby Pani nie usuwała Bloga, ja również od niedawna śledzę wpisy na Nim, i nie ma dnia, abym choć na chwilę tu nie zerknęła.Mocno trzymam kciuki za to, aby wszystko ułożyło się jak najlepiej, bo skoro jesteście w "tak magicznym miejscu", to niech ta magia zadziała:) Agnieszka
OdpowiedzUsuńAsiu, cóż Ty wypisujesz, co to za prośba? ;) Przecież Wy obie będziecie jeszcze szczęśliwie żyć jeszcze kilkadziesiąt lat - RAZEM! :)
OdpowiedzUsuńUsuniecie bloga....dobre sobie...hehehe nie ma takiej opcji!!!
OdpowiedzUsuńA jak trzeba bedzie to przyjedziemy,znajdziemy i porzadnie nakrzyczymy za takie myśli!!!!!
A teraz głowa do góry, trezba byc usmiechnietym przy dziecku i miec duzo sily!!!
Całuje,sciskam mocno Oliwcie i jestm z Wami
mama Kubusia
Bardzo milo sie czyta dzisiajszy wpis:)oczywiscie poza "prosba do Boga" bo to bzdura jest:) Oliwkla bedzie zdrowa i bedziecie ´zyc razem jeszcze dlugie lata!Co do magii unoszacej sie w powietrzu to wlasnie takie sa te stare niemieckie miasta i miasteczka, jakby zywcem wyjete z bajek Grimma, po prostu bajkowe. Ciesze sie lepszymi wynikami i tym, ze juz przetrawila Pani niedorzeczna dyskusje z ostatnich dni. Pozdrawiamserdecznie i trzymam kciuki- bedzie dobrze!!!
OdpowiedzUsuńPani Asiu co to za prośba! jest Pani potrzebna tu na ziemi. Myślała Pani o tym co by było gdyby Bóg spełnił Pani prośbę, córcia wyzdrowieje i co wtedy???? Byłoby jej strasznie ciężko bez Pan!
OdpowiedzUsuńA bloga proszę za żadne skarby świata nie kasować! Zaglądam tu co dzień i z duszą na ramieniu czekam na kolejny wpis. Sama Pani pisze, że jesteście w "magicznym miejscu" więc niech ta magia działa.
Ściskam bardzo mocno
Łzy lecą mi po liczkach,nie ma dnia,abym nie weszła na Pani blog.Jestem całym sercem,duszą z Wami kochani.Życzę siły i wytrwałości i wierzę w jedno(tak nauczyło mnie życie),że po każdej burzy wychodzi słońce,po chudych latach przyjdą tłuste,po walce w imię dobra zło przegra.Miłość,cierpliwość i nadzieja daje nam siłę by przetrwać.I tak będzie z Wami.Wierzę i wierzyć nie przestanę.Pozdrawiam.Magda.
OdpowiedzUsuńKochani... Jesteście BARDZO DZIELNI i niech będzie tak już zawsze... Kolejny dzień za Wami, kolejne próby... Niech Was wzmocnią i dodadzą skrzydeł :* całuski!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się i nie dawajcie! My od niedzieli szturmujemy Niebo, żeby wszystko się udało. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńPani Asiu - ten blog to nie tylko Pani przemyślenia i cierpienia, to też NASZA walka o Oliwkę. Zanim Pani wogóle pomyśli o tym, aby usunąć bloga, to proszę najpierw NAS zapytać o zgodę - tego żądam kategorycznie. I pragnę także Pani uświadomić, że zgody od NAS Pani niestety nie otrzyma, bo to jest nasza wspóna walka o Oliwkę.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry i prosze uściskać Oliwkę.
Hej,przeczytałam jak tłumaczysz się ze swej wiary.Tylko osły Ci tak piszą,którzy na Twoim miejscu nigdy nie byli i nie mają pojęcia o życiu.A o Bogu pojęcia nie mają,więc ich olej.trzymam kciuki,pa.
OdpowiedzUsuń"Haloł" Asiaaaa przecież z Olisią jesteśmy już umówione na moją urodzinową bibkę, później na Jej ;) Także czekam na Was! ;* :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moimi przedmówcami dzień bez Olsi jest dniem straconym :)Jestem z Wami sercem i w modlitwie Buziaki dla Dzielnej Wojowniczki i Jej Niezwykłych Rodziców Ola
OdpowiedzUsuńCałym sercem jestem z Wami,chociaż dopiero dzisiaj odważyłam się napisać parę słów.Ja wiem ,że Oliwka pozna cudowną dziewczynkę Jagódkę i wspaniałego chłopca Stasia.Tak dużo ludzi szczerego serca modli się za Oliwkę,że nasze prośby zostaną wysłuchane i Wasza córeczka będzie ZDROWA!!!!Babcia Stasia ,Jagódki i Franusia.
OdpowiedzUsuńHaloł Asiu! hmmm... usunąć taką poczytną lekturę? Absolutnie! Tyle ludzi codziennie biegnie do komputera aby zobaczyć wasze zdjęcia, wesołą Oliwkę, żeby razem z wami być, wylać trochę łez, uśmiechnąć się na wieść o dobrych zmianach :) Przeżywamy to razem z Wami i wysyłamy wciąż dobrą energię i wiarę w lepsze jutro. Ty wyrzucasz z siebie ten cały ciężar, my czujemy się lepsi, spełnieni po części,tak bardzo staramy się pomóc, wesprzeć, doceniamy każdy zwykły dzień, o którym tak pięknie pisałaś. Każdy czeka z niecierpliwością na koniec tej ujmującej historii. Pamiętam jak krzyczałaś: słoneczny patrol! nie obijaj się! dasz radę! jeszcze tylko 7! Wszystkie nas wspierałaś :)
OdpowiedzUsuńTeraz ja krzyczę: Dasz radę! Razem to przeżyjecie! Jeszcze tylko kilka ciężkich dni!
Później będzie z górki.
P.S Ktoś pisał o pikniku w parku - świetny pomysł! Czekamy na Was i ten piknik! :):):) znowu napiszę hmmm...ciekawe czy naszego parku wystarczy???
Trzymajcie się mocno!
Kochana, walka trwa w najlepsze, dziewczyna z Oliwki dzielna - bedzie wszystko dobrze :-)
OdpowiedzUsuńAnita
kochana bedzie wszystko dobrze , Oliwcia wygra tą walke :) . Modle sie za was co dzien i wiem że modlitwy moje bedą wysłuchane . trzymajcie sie kochane :)
OdpowiedzUsuńPani Asiu, cóż to za prośba?? Błagajmy wszyscy, aby Bóg przyszedł, ale nie do Pani, lecz do Waszej Oliwci, trzymał ją za rączkę, gładził tę maleńką główkę, pozwolił dzielnie przez to przejść i zdrowej wstać z łóżka po operacji!!!
OdpowiedzUsuńBoże, krzyczę do Ciebie błagając o pomoc!!! Wysłuchaj nas wszystkich!!!
Pani Asiu, Panie Adrianie, Oliwko - nie bójcie się już - wszystko będzie dobrze, już niedługo!!! Wiem to, nie ma innej możliwości!!! Planujcie wspólne letnie wakacje :-)
Pierwszy raz jestem dzisiaj na blogu i będę codziennie, czekając na coraz to lepsze wiadomości.
Jestem z Wami i modlę się o zdrowie dla Waszej córeczki i siły dla Was. Trzymajcie się kochani!