Kochani...
bardzo dlugo nie moglam sie zebrac, aby napisac, co u nas..
Oliwka ma sie dosc dobrze, jesli mozna tak to okreslic, mowiac o dziecku, ktore ma rozciety caly brzuch i plecy...a jeszcze tych ciec dojdzie...Wyjeto juz Oliwce dren i cewnik - hurra! :)))
Oliwka oddycha juz samodzielnie, bez wspomagania, saturacja na poziomie 97 - 98, wiec jest calkiem niezle. :)
Mielismy male problemy z malym brzuszkiem. Jelita jeszcze wczoraj nie bardzo chcialy pracowac, brzusio troche urosl i od razu zaczely ja ciagnac szwy. Bardzo plakala, mowiac, ze to przez potwora, ktorego pan doktor zabral. Zaraz jednak dodawala, ze 'Olisia zdrowa pojdzie do kaczuszek dawac chjebek'.
Kiedy tak placze, zaraz najgorsze mysli mam w glowie i ten jej placz jest ostatnio dla mnie czyms, czego nie moge juz udzwignac....czuje sie tak, jakbym byla u kresu swojej wytrzymalosci...mowie sobie, ze jeszcze tylko troche, ze musze sie trzymac...i tak sobie wyznaczam czas...oby do weekedu...do wtorku...do czwartku...jeszcze wyniki...jeszcze to...jeszcze tamto...rozumiecie...i ciagle nie ma tego dnia, tego, w ktorym bede mogla odetchnac, spakowac nasze walizki, wsiasc do auta...zamknac oczy i po prostu odpoczac w czasie dlugiej podrozy do domu...
Dom...dom byl dla nas przez ostatnie miesiace miejscem, ktore dawalo wytchnienie od szpitalnej rzeczywistosci, w ktorym to zegar, a nie pompy, odmierzal czas...jednakze, wielka spakowana walizka wolala do nas z kata pokoju 'jestescie tu tylko na chwile, niedlugo przyjdzie dzien, gdy trzeba bedzie pojechac, opuscic to bezpieczne miejsce...' Bylam pelna napiecia, patrzac na spakowane rzeczy, myslac ciagle o tym, czy wszystko wzielam, o tym, jak Oliwka zniesie kolejna chemie, czy bedziemy mogly wrocic do domu...a jesli tak, to na jak dlugo...
I przyjdzie ten dzien, gdy wrocimy...juz na dobre...i niczego bardziej na swiecie nie pragne...to bedzie oznaczac, ze nasza dziewczynka jest juz zdrowa...i dziwnie to moze zabrzmi...ale boje sie tego powrotu...czy bede umiala normalnie funkcjonowac...czy znajde wytchnienie od tych wszystkich mysli...'a co jesli...' chyba juz do konca mojego zycia, jakas czastka mnie zostanie w chorobie mojego dziecka...nie da sie tak po prostu zamknac tych drzwi...
A za drzwiami tymi jest rzeczywistosc szpitalna...onkologiczna...nowotworowa...rakowa...I dzieci bez wloskow...i ich rodzice o sumtnych i zatroskanych twarzach...sa porty i pompy...igly i strzykawki...w zielonych i srebrnych workach jest chemia...strach, ktory przychodzi noca...sa dzieci, ktore wracaj do domu, szczescie maluje sie na twarzach rodzicow, sa zyczenia - obyscie nigdy nie musieli tu wracac...sa dzieci, ktorych juz nie ma, ktore Bog zabral do siebie...sa osieroceni rodzice, ktorzy odmierzaja swoj ziemski czas...jest bol, korego nikt nie zabierze i rozpacz, ktorej nie mozna udzwignac...jest nadzieja, wiara i milosc...
Milosc - to odpowiedz na wszystko...
Nie kazdy wie, ze nasza szpitalna podroz zaczela sie w Koszalinie, na oddziale zakaznym. Jestesmy wdzieczni tamtejszym lekarzom, a zwlaszcza pani ordynator Krokosz, za to, ze w trybie pilnym odeslala nas do Szczecina, nie wiedzac po prostu, co jest naszemu dziecku...pamietam jej slowa 'tam Wam pomoga' I nie wziela od nas pieniedzy za pobyt(chodi o oplaty za lozko dla rodzica), mowiac, ze 'w Szczecinie bardziej nam sie przydadza' Dziekujemy!!!! I tak trafilismy na Arkonska, na obserwacyjno -zakazny...wystroj a'la pozny gierek bylby luksusem...tam takich nie bylo...ale byl cudowny zespol lekarzy i pielegniarek...Bardzo milo wspominamy pobyt tam...o ile mozna tak powiedziec... wystroj nie jest najwazniejszy, w tym wszystkim chodzi o ludzi...o ludzkie podejscie...zrozumienie...odrobine empatii...a pozniej byla onkologia na unii lubelskiej...nasz strach, proba przejscia przez kolejne dni...pielegniarki, ktore probowaly wniesc troche slonca w ta szara rzeczywistosc...cudowni rodzice...cudowne dzieciaki...
Przepraszam, ale co to znaczy, że lekarz nie wziął od Was pieniędzy? A który wziął... w państwowym, polskim szpitalu?
OdpowiedzUsuńWłaśnie w Państwowym Polskim szpitalu za pokój matki z dzieckiem (czyli taki, w którym matka ma swoje łóżko żeby nie musiała koczować i mogła spędzić noc ze swoim dzieckiem, trzeba uiścić dodatkową opłatę.
UsuńPozdrawiam
Adrian
dasz rade Asiu tyle już wytrzymałaś wytrzymasz i więcej bo jesteś matką i serce masz dobre, taka jest nasza rola by trwać i nie poddawać się i ty też zamień się w filar co trzyma to wszystko a wokół ciebie zawsze pojawią się ludzie którzy pomogą ci trwać, miłość i sprzyjań to wielka siła, znajdź jednak chwilę dla siebie samej wypłacz się pomódl wpij mocną kawę i dalej trwaj jak ten filar co trzyma sklepienie nieba
OdpowiedzUsuńDziekuje:* Pozdrawiam serdecznie!!!
UsuńAsia, myślę że będzie ciężko wyzbyć się tego wszystkiego czego doświadczyliście wszyscy - Olisia, Ty, mąż i wszyscy Wasi najbliźsi. Jakaś wasza cząstka już na zawsze w tym pozostanie. Zobaczysz, po tym wszystkim będziesz innym człowiekiem. Człowiekiem bardziej wyczulonym na krzywdę innego, bardziej skorym do pomocy innym i przede wszystkim z przeświadczeniem, że "nic nie jest dane nam na zawsze". Ale to dobrze, zachowasz czujność, choć mam nadzieję że już nigdy nie będziesz musiała czuwać. Myślę, że ta historia da Wam dużo dobrego - jako ludziom. Troszkę to pogmatwane, ale mam nadzieję że zrozumiesz co miałam na myśli :)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Oliśki!! Bo tylko ono tak naprawdę się liczy...
Pozdrawiam Was ciepło!
Ewelina
Rozumiem, rozumiem...Mocno tule! Buziaki!
UsuńCZYTAJĄ CO WSZYSTKO MYŚLĘ SOBIE ILE MUSIELIŚCIE PRZEJŚĆ ILE JESZCZE PRZED WAMI .NIEWIARYGODNE ILE CZŁOWIEK MOŻE UDZWIGNĄĆ .RZECZYWIŚCIE TA MIŁOŚĆ TO ODPOWIEDZ NA WSZYSTKO .KOCHANI JESTEŚMY Z WAMI -MYŚLAMI MODLITWĄ WIARĄ WSPARCIEM ...AGA I RESZTA Z G-D
OdpowiedzUsuńAga, pozdrowienia dla calej rodziny!
UsuńMoi kochani!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo gorąco pozdrawiam i podziwiam!
Śliczna, dzielna Olisia!
Zobaczycie, to się kiedyś skończy! Z racji wojego wieku, Oliwka nie będzie pamiętała szpitala, tylko z zdjęć! Od zawsze będzie mieć w pamięci radość, śmiech, swoich cudownych rodziców! Patrzę na zdjęcia tej małej Istotki i już widzę śmieszną dziewczynkę biegającą po podwórku, potem pierwszy dzień w przedszkolu, pierwsze dziewczyńskie sekrety, pierwsze miłości- koniecznie w największym łobuziaku w grupie, tak jak wszystkie dziewczynki! Pierwszy ząbek wypadnięty, schowany pod poduszkę by Myszki zabrały!
Potem pierwszy dzień w szkole, poważniejsze zadania domowe, szkolne uroczystości... Pierwsza dyskoteka, pierwsza kreska na oczach- koniecznie zrobiona w szkolnej toalecie razem z koleżankami, bo przecież "dla mamy ciągle jestem dzieckiem, a mam już 13 lat!:D"
Pierwszy poważny szkolny stres- testy gimnazjalne, pierwsza wybłagana noc, spędzona u koleżanki na chichotkach, sekretach i zwierzeniach! Oczywiście też zmartwienia- bo włosy nie takie, bo piersi za małe, bo nos bardziej krzywy, mniej prosty, brzuch za duży, oczy za małe... Ale zmartwienia, takie jak KAŻDA nastolatka! Bo przecież ot i przywileje mlodości!
Pierwsza randka, godziny przygotowań w łazience i ten wielki stres gdy ON ZŁAPIE ZA RĘKĘ!
Potem pierwszy pocałunek, w tajemnicy, za rogiem!
A potem matura, studia i Wy- dumni rodzice, na absolutorium u szczęśliwej Oliwii...
A w tym wszystkim mnóstwo radości, miłości i szczęścia, dobroci i wspólnych przygód!
Jeszcze wiele, wiele wspaniałych chwil przed Wami! I tego Wam z całego serca życzę, moi Kochani:)
Usmiechnelam sie na sama mysl o tym wszystkim:-) Dziekuje:*
UsuńBardzo Wam wspolczuje.Nie wiem nawet co napisac.Myslac o tym wszystkim co Was spotkalo, co spotyka rodzicow innych chorych dzieci, zastanawiam sie jaka role pelni w tym wszystkim Bog, jaki to wszystko ma sens. Mysle, czy nie byloby latwiej, gdyby ludzie umierali na starosc tak po prostu...Mysle,ile osob ktore nie szanuja swojego zycia, okaleczaja sie, odbieraja je sobie...Inni w tym czasie o nie walcza.Caluje Was mocno:-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!!! Slemy buziaki!!
UsuńOliwka jest tak dzielna,po prostu ja podziwiam te mądre słowa które płyną z jej malutkich ustek,ona wie o czym mówi jest tak mądra jak na swój wiek,kocham ja.Was też bardzo podziwiam za wytrwałość tyle przezywacie.Bardzo mi się podobają słowa które pani Asia pisze są tak piękne,kocham to wszystko czytać mogę sobie tyle uświadomić potem.Jakie to nasze zycie jest nie sprawiedliwa cały czas zadaje sobie pytanie "Dlaczego takie małe dzieci?"-ale odpowiedzi nigdzie nie mogę otrzymać. Kocham Was,pozdrawiam i całuję:**
OdpowiedzUsuńMelania
Mocno sciskamy i dziekujemy za piekne slowa!
Usuńaha, i bardzo Was proszę o wklejenie linka do zakładki WALCZĄ Z CHOROBĄ http://www.facebook.com/events/377964035622671/
OdpowiedzUsuńnieodmiennie podziwiam... Sama byłam kiedyś w takiej sytuacji, tylko ja wylądowałam w USA.
Kochani- moc uścisków:*
Nie ma sprawy! Juz wklejony!
UsuńOliwcia Super Bohater!
OdpowiedzUsuńI astronautka, jak NASA!
I fotomodelka!
I projektntka mody- bo przecież gust w kolorach to ma napewno, w końcu przecież ŻÓŁTY BALONIK!
:)
Będzie kim zechce, cały świat u stóp! Wszystko będzie dobrze, bo musi być, bo nie ma innej opcji!
Ze zwykłej, ludzkiej ciekawości- jak radzicie sobie z językiem, w rozmowach i konsultacjach z lekarzami?
Oliwka pewnie bawi się z dziećmi i się dogaduje, jako że dzieci mają tak, że na całym świecie się ze sobą porozumieją:D
A i może podłapie trochę niemieckiego.
Jednak najważniejsze zdrówko,a widać że Mała Piękność z Rodzicami walczy!
Wiem ile przeszliście, podziwiam, pamiętam w modlitie!
a DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ!!!
Do poki byla z nami Pani Marzena to Ona wszystko zalatwiala =-) Ale bez niemieckiego tez sobie radzimy. Wszyscy lekarze, z ktorymi sie spotkalismy biegle wladaja angielskim wiec w tym jezyku sie porozumiewamy. Na raze tylko raz przy specjalistycznych konsultacjach medycznych prof. Schuhmann przyszedl z tlumaczem. Nawet ''nizszy personel medyczny'' stara sie jak moze zeby w tym nieszczesnym ang. sie z nami dogadac, ogolem moze na palcach jedej reki moznaby zliczyc pielegniarki, ktore slabo mowia i wtedy 'migowy'... Oliwke jakos ta cala bariera jezykowa malo obchodzi bo wychodzi z zalozenia, ze jesli nie mowia tak by Ona rozumiala to znaczy nie mowia do niej... wiec oprocz juz slawetnego ''halol'' i innych ''baj'' i ''haj'' nie czuje potrzeby poszerzania swojego slownika o inne obcojezyczne zwroty =-) A z dziecmi to nasz maly wojownik wcale sie nie bawi bo nie wychodzi z sali... ach z sali... przywiazana pekiem kabli i wezykow, nie wychodzi z lozka, ilosc zabaw i kontaktow z dziecmi jest wiec znacznie ograniczona =-( nad czym Oles z dnia na dzien coraz bardziej ubolewa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Adrian
Dacie rade kochani
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze.
Jesteśmy z Wami
Dziekujemy Wam Kochani! Pozdrowienia dla dzielnej Moniczki!!!
UsuńPani Asiu, bardzo dobrze Pani robi, ze odlicza pani dzien po dniu...jak to jest napisane w pewnej madrej ksiedze "dosyc ma dzien swojej biedy"...tylko wieloma malymi kroczkami mozna przedzec sie przez ciemna dluga noc...prosze pomyslec tez o jakies odskoczni, czasie dla siebie- tak dla zachowania rownowagi psychicznej. Sa Panstwo BARDZO DZIELNI!!! Chyle glowe...Usciski dla Olisi!
OdpowiedzUsuńDziekujemy!!! Buziaki!!!
UsuńObecnie przebywam w Toruniu na studiach... Co Wy na to kochani, aby na koncert dla Oliwki piątkowy każdy wziął ŻÓŁTY BALONIK? Może nawet uda się zorganizować kamerę i posłać film do Tubingen?!
OdpowiedzUsuńSuuuperrrr pomysl! Zolte baloniki rzadza!!! ;))
UsuńWasza historia uświadomiła mi,że w życiu nie można być pewnym niczego. W każdym momencie życia może się wydarzyć coś co odmieni je całkowicie. Ludzie cieszą się, że rodzą zdrowe dzieci, a przecież zdrowie to coś co w jednej sekundzie może się zmienić. Za każdym razem patrząc na moją córkę myślę o Oliwci, jesteście naprawdę silni! Tej siły życzę na najbliższe dni! Troska o małą zawsze będzie Wam towarzyszyć. Myśl "a co jeśli"-uwierzcie mi, mnie również prześladuje mimo że nie przeszłam tego co Wy.
OdpowiedzUsuńP.S. Pomyślałam, ze Oliwka musiała wyrosnąć już z ciuszków... Z tajnych źródeł wiem, ze ciuszki od numeru 98 byłyby super sprawą. Jeśli ktoś z odwiedzających bloga ma może jakieś na zbyciu, na pewno się przydadzą, ja mam niestety malutko wiec dlatego o tym wspominam:) B.
Pieknie dziekujemy! Nie wiem, co to za tajne zrodla, ale powiem, ze sa bardzo dobre;))) Faktycznie, mamy deficyt ciuszkow i jesli ktos ma na zbyciu, to bedziemy bardzo, ale to bardzo wdzieczni! Buziaczki!
UsuńTrzymajcie się kochani - pomyślcie ile już za Wami ....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ania
Dziekujemy i pozdrawiamy!
UsuńTak... To prawda ... ile czlowiek ma w sobie sily. Jedno tylk jest pewne ze patrzec na wlasne dziecko pelne cierpienia to jak nòz wbijany w serce! Wierze Ci Asiu ze jestes wyczerpana.. Kto by nie byl. Ale Musi Byc dobrze!!! Tak Bardzo Wam Tego Zycze! Pozdrawam i Trzymam kciuki!!!Ewa
OdpowiedzUsuńDziekujemy Ewo! Pozdrawiamy!!!!!
UsuńNie znam Rodziców, którzy z większą miłością i zaangażowaniem walczyliby o dziecko. Od dawna śledzę wpisy i nie mogę pohamować się od wzruszenia. Wierzę gorąco, że miłość może góry przenosić. I pokona chorobę. Czekam na wypłatę i znów przeleję pieniądze. Nigdy nie miałam poczucia lepiej wydanych pieniędzy, niż teraz... Trzymajcie się!!
OdpowiedzUsuńDziekujemy z calego serca!!!! Pozdrawiamy!!!
UsuńKochani - tyle już przeszliście i jeszcze troche przed Wami, ale dacie radę, bo ta walka daje siłę !!! Oliwia to cudowna dziewczynka, moja córeczka co wieczór modli się za Waszego Maluszka. Nawet jutro postanowiła zrobić dla Oliwki laurkę, żeby jej nie było smutno.
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z najdzielniejszych Mamuś, bo ja nawet nie wyobrażam sobie co to znaczy patrzeć na własne dziecko jak cierpi...
A i najważniejsze, ja Tobie za coś dziękuję, otóż za to, że mam cierpliwość do własnego dziecka. Dzięki Tobie i Oliwce zrozumiałam, że dziecko zdrowe to skarb, broi, bo broi, ale cieszy się życiem, poznawaniem nowych rzeczy i trzeba być cierpliwym i Bogu dziękować, że ma siłe, zdrowie do tego rozrabiania. Tego właśnie na koniec życzę Tobie i Oliwce, żeby jedynym Waszym problemem było brojenie i rozrabianie, a nie ten cały świat aparatur i walki o życie Oliwki. Trzymajcie się Kochani !!!
Pewnie, niech broi drowo! ;))) Pozdrawiam serdecznie! Moc buziakow!
Usuńpoprosze link, abym mogla wydrukowac plakat z informacja o 1% podatku dla Oliwki. Pozdrawiam i jestem nieustannie myslami. Paulina
OdpowiedzUsuńLink wklejony - przynajmniej tak twierdzi moj maz;) Pozdrawiam!
UsuńNa pewno zawsze będzie w Was czastka tego co przeżyte ale..gdy to juz wszystko sie skonczy i Oliwka wroci do sil powinniscie jechac na jakis naprawde wymarzuony urlop, taki gdzie bedzie zupelnie inne otoczenie i nic nie bedzie przypominać codzienności. Może to pomoże troszke oderwac sie od tego,co przezywacie teraz i co bedzie po powrocie do Polski i zaczac wszystko "od nowa", zrzucic ten balast. Jest pani bardzo silna, nie ma innego wyjscia...tylko jeszcze troche wytrwalosci, juz niedługo:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Usuń"Kleje" od Oliwki dla Oliwki właśnie wysłane. Trzymajcie sie!!!
OdpowiedzUsuńBardzo sie cieszymy!!! A OLiwka najbardziej! ;) Pieknie, pieknie dziekujemy i serdecznie pozdrawiamy!! Buziaki dla Oliwki!!!
UsuńAsiu...jak ja Cię rozumiem...każde Twoje napisane i przelane na ekran monitora zdanie...jesteście wspaniali...pokonaliście już tyle, zrobiliście wszystko,co możliwe...musi być dobrze:))Ściskam Was najmocniej jak potrafię...Ania p.s.moja córcia ma taki sam kocyk jak Oliwka:))
OdpowiedzUsuńDziekujemy!!!! Pozdrawiamy!!!!
UsuńDacie radę dziewczyny! Wierzę w Was gorąco, że już tej wiosny pójdziecie nakarmić kaczki, że już niedługo wrócicie do domu! Trzymamy za Was kciuki razem z Blanką!
OdpowiedzUsuńBrytusia
Dom - to tak pieknie brzmi...i te kaczki w parku...Buziaczki dla Was!
UsuńJutro znowu "szturm nieba". Również polubilam to określenie i nawet używam go w modlitwach :) Wy -rodzice- będziecie najbliżej Oliwki, ale my- wszyscy pomagający- tuż za Wami... Pamiętajcie- nie jesteście sami, poruszyliście wiele serc, a najbardziej ta Mała Iskierka. Jeśli tylko czegoś potrzeba, coś możemy zrobić- zaraz ma być info tu na blogu;) a my już resztą się zajmiemy:) Trzymajcie się ciepło Kochani- Ania/Opole.
OdpowiedzUsuńPs. Tak mi się jeszcze przypomniało- jeśli mogę- wszystkiego dobrego dla Babć i Dziadków od Oliwki z okazji ich święta, bo to napewno wspaniali ludzie są:)
Dziekujemy!!! Buziaczki!!!
UsuńDziadkom na pewno jest milo to przeczytac:) Dolaczamy do zyczen! ;)
Droga Asiu,
OdpowiedzUsuńod 2 tygodni wchodze na wasza strone, bo chce wiedziec jak tam mala panienka sie czuje. Boli mnie serce jak czytam wszystko co opisujesz. Wiem jak sie czujesz, jakie mysli ci przychodza, jaki bul w twym sercu jest, wiem ze sil brak.
Wszystko bedzie dobrze! Pamietaj! To musi byc jedyna mysl ktora mozesz dopuscic. Mój synek (4 latka) mial w tamtym roku raka mózgu. Wszystko zakonczylo sie jak najlepiej. Wiec glowa do góry!! Macie tyle wsparcia!
Dziekujemy i wszystkiego dobrego dla Was!!! Duzo zdrowia dla synka - kolejnego bohatera! Trzymajcie sie cieplo!
Usuń"I choćby pogasły wszystkie światła nie pozwól zasnąć nadziei, bo gdzieś na dnie tej ciemności jest płomień, którego nie zgasi żaden wiatr.
OdpowiedzUsuńOtwieraj oczy szeroko, zaglądaj głębiej niż sięga cień, otwieraj uszy na szepty, których nie słyszy mrok."
Każdego dnia jestem z wami myślami i wierzę,że Oliwka niedługo będzie się cieszyła beztroskim dzieciństwem.
Pozdrawiam
Mama dwuletniej Martynki
Piekne slowa...Pozdrawiamy i przytulamy!
UsuńCzy z brzuszkiem już lepiej???????
OdpowiedzUsuńTak, juz troszke lepiej. Dziekujemy:* Moc pozdrowien i usciskow!!!
UsuńJutro chyba ostatnia juz mam nadzieję operacja Oliwki. jestem pewna, że pójdzie wszystko dobrze. jak tam nasza Olisia - jak się czuje. Ciagle zaglądam na bloga w oczekiwaniu na nowe zdjęcia, bo pomomo tych kabli, wężyków i całego NASA Oliwka jest uśmiechnięta. Nie wiem co już pisać. Chciałabym Was pocieszyć, uściskać, ucałować Oliwkę i liczę, że ten piknik już niedługo. Tak mocno trzymam za Oliwkę kciuki, żeby wszystko było ok, a napewno będzie. Buziaczki I piszcie co Wam jest potrzebne z rzeczy materialnych. proszę - pomożemy.
OdpowiedzUsuńDziekujemy! Zdjecia beda dzis wieczorem! ;)
UsuńPozdrawiamy! Buziaczki!!!
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak ciężko jest Państwu, jak juz musicie byc zmęczeni... ale prosze pomysleć, że jeszcze trochę, że juz coraz bliżej do zdrowia Waszego Sczęścia!!! Musicie być silni dla Oliwkii, bo tylko ona się liczy, jest najważniejsza! Przesyłam moc pozdroweń
OdpowiedzUsuńAgnieszka L.
p.s. Naklejeczki juz w drodze:)
Super! Oliwka ucieszy sie z naklejek! :) Pieknie dziekujemy!
UsuńPrzyjdzie taki dzień i dla Was, że opuścicie to miejsce.... Najważniejsze, że jesteście w dobrych rękach i oby kolejna operacja się powiodła i nie wpakowały się jakieś komplikacje. To co się teraz dzieje minie.
OdpowiedzUsuńDziekujemy pieknie i mocno pozdrawiamy!!!
UsuńAsiu, napisałam kiedyś komentarz, którego nie umieściliście...nie był z mojej strony złośliwością,ale chyba jednak Was uraził...jeśli tak,to najmocniej przepraszam...absolutnie nie chciałam zrobić Wam przykrości...człowiek czasami powie coś lub napisze bez głębszego zastanowienia...jestem z Wami całym sercem i nie raz płakałam czytając Twoje wpisy...chciałabym mocno Cie przytulić i jeszcze raz przepraszam...Ania
OdpowiedzUsuńTo ja przepraszam, bo najprawdopodobniej gdzies sie zawieruszyl...nie wiem nawet o jaki chodzi...wstyd mi ...Moc buziakow!
OdpowiedzUsuńTo mi wstyd Asiu...napisałam coś bezmyślnie...wybacz mi proszę.Teraz najważniejsze jest zdrowie Waszej wspaniałej córuni.Jestem z Wami całym sercem, myślami i modlitwą!Ania
OdpowiedzUsuńNie ma o czym mowic! Buziaczki!!!
UsuńAsiu człowiek jest w stanie wytrzymać o wiele więcej niż mu się wydaje iwy też dacie radę. Już bliżej niż dalej a my wszyscy mocno trzymamy kciuki. Niedługo na pewno wrócicie szczęśliwie do nas do Koszalina :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Sikorki
Buziaczki dla Was!!!! Nie mozemy doczekac sie powrotu!
Usuń