środa, 5 grudnia 2012

Leczenie o czasie:)

Kochani, czytam wszystkie Wasze komentarze i maile. Nie daję rady odpisywać...To niesamowicie wzruszające, że tyle osób jest z nami. Otrzymujemy przeogromne wsparcie... Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni...Każdego dnia otrzymuję smsy i wiadomości ze słowami wsparcia. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ nieustannie jestem przy Oliwii. Tu, w szpitalu, nie mam się komu wygadać, gdy jest mi źle. Muszę mieć siłę, chociaż coraz częściej czuję się słaba i zmęczona. Muszę mieć cierpliwość, a często jej mi brakuje. Muszę sama poradzić sobie z negatywnymi emocjami, by nie przekładać ich na Oliwkę. I kiedy dostaję sms'a w stylu:"myślami jestem z Tobą. Jeśli jest Ci źle, to dzwoń, jestem." - robi mi się trochę lepiej...Nigdy nie dzwonię. Nie dlatego, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać...Po prostu nie lubię się zastanawiać nad tym, jak się czuję, czy mam gorszy dzień, czy lepszy...ale cieszę się, że do mnie piszesz. Świadomość tego, że ktoś o mnie myśli, sprawia, że się uśmiecham...:)  :*

Dzisiaj Oliwia zaczęła leczenie. Znowu dostaje winkrystyne - okropnie toksyczny cytostatyk, po ostatnim leczeniu tym świństwem, bardzo bolały ją nóżki i nie mogła chodzić;/  Podłączona jest również pod pompę podającą cisplatynę. Ta z kolei, wywołała reakcję alergiczną w poprzednim leczeniu i Oliwia musiała dostać sterydy. Póki co, śpi smacznie, odpoczywa, temperatura od rana 37 stopni i nie chce być mniej, ale i tak bardzo mnie to cieszy! :) Byle nie więcej, bo wtedy odchodzę od zmysłów...Dzisiaj w nocy, mało nie dostałam zawału...termometr pokazał 39,2!!! Zmierzyłam ponownie i okazało się, że jednak jest 37,7...matko, co ja przeżyłam przez chwilę...

Ten dzień był inny, niż zwykle...Do naszej sali zawitał...pan psycholog...Myślałam, że chce porozmawiać o Oliwce, o tym, jak sobie radzi, jak znosi leczenie...ale zeszło na temat mamy małej pacjentki;) Jest mi lepiej...poczułam się tak, jakby przeogromny ciężar ustąpił z moich ramion. Zrozumiałam, że nie muszę być mamą - bohaterką...jestem po prostu - mamą...:)

14 komentarzy:

  1. I to wspaniałą mamą ! Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak to jest, ale bardzo przeżywam Waszą sytuację. Jestem zupełnie obcą osobą, ale w ciągu dnia wielokrotnie zaglądam na bloga i śledzę przebieg leczenia. Bardzo zżyłam się z Wami. Kiedy czytam bloga, ściska mi się serce, a czasami jakby pęka z żalu, że taka mała istotka musi tyle przejść. Może dlatego że sama mam małe dziecko...Trzymam za Was mocno kciuki. To niewiele, ale wierzę, że będzie dobrze, mam takie przeczucie i głęboko w to wierzę. Trzymajcie się dziewczyny:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteśmy z Wami i wierzymy,że wszystko będzie dobrze:-)Trzymajcie się cieplutko:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bede sie modliła o wyzdrowienie Oliwki, proszę napisać jaka kwota jest potrzebna na leczenie Pani córeczki?

    OdpowiedzUsuń
  5. jesteś najlepszą mamusią na świecie!
    najserdeczniejsze myśli w Waszą stronę... zdrowiej Skarbeczku!
    G

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu tak jestes mama ale dla Oliwki jestes najwspanialsza mama;))Ja tez Cie podziwiam bo sama nie wiem jak ja bym to wzsystko przezyla.Caluje Was goraco;**Magda;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę mi powiedzieć, jaka kwota jest potrzebna na leczenie za granicą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech mnie ktoś sprostuje, jeśli źle napiszę, ale z tego co ja wiem to koszt leczenia w klinice w Niemczech wynosi 120 tys. euro. To koszt samej terapii. Do tego dochodzą koszty wyjazdów i pobytu. Bardzo duża suma pieniędzy. Dla przeciętnej rodziny nieosiągalna bez pomocy innych. Dlatego tak istotne jest wsparcie innych ludzi. I cieszę się ogromnie, że rodzina Oliwki może na to wsparcie, zresztą nie tylko finansowe, liczyć ze strony tak dużej liczby osób.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie musisz być bohaterką. Masz prawo do płaczu, do lęku, do krzyku. I wiem jak potrafią być silne te odczucia. Wiem bo co prawda nie walczę o zdrowie własnego dziecka,ale od dwóch lat walcze o swoje własne zdrowie. Wiem jak potrafie być wymęczona i samym samopoczuciem i udawaniem że jestem silna. Dlatego Cię rozumiem co czujesz. Myślę że psycholog to dobra opcja na rozładowanie i wygadanie się. Myślę o Oliwii codziennie i o tym co czujesz. Chciałabym się dowiedzieć jak się też czuje Adrian, czy jest z Wami cały czas,czy musi pracować? Pytam o niego bo znam go z lat kiedy przyjaźniłam się z jego siostrą dlatego tak nie jest mi obojętne to co się u Was dzieje. Trzymajcie się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Asiu dziś obudzilam się rano o 5.00 i nie mogłam już zasnąć, myślałam o Tobie... Właśnie tak myślałam ze Ty i Adrian jesteście równie ważni jak Oliwka! Dajcie o siebie, bo wasze zdrowka i samopoczucie musi być teraz na 100% myśle o Was bez przerwy i mam nadzieje ze moje pozytywne fluidy choć troszkę odczuwasz w małym paluszku :)))) pozdrawiam serdecznie i całuje wasze malenstwo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny trzymajcie się cieplutko:*Wierzę,że uda się pokonać tego paskuda.Ściskam i całuje:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana jesteś najlepszą Mama pod słoncem :) kto by tak pozwolił dziecku okleić naklejkami cały dom i cały szpital i całą Mamę i całą Babcie ;) Tule:*

    OdpowiedzUsuń
  13. W cenę leczenia w Greifswaldzie (120 tys. euro) wliczony jest pobyt osoby towarzyszącej i jej wyżywienie. ;)

    Jeśli chodzi o koszty leczenia w klinikach USA tj. około półtora miliona złotych.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na leczenie potrzebujemy około 120 tysięcy euro, jednak czekamy na kosztorys i wtedy będą oficjalne informacje gdzie i za ile;)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń