Kochani, 23 listopada ruszył nasz blog...tylko do wczoraj miał 20 tysięcy odsłon!!!
Dziękujemy, że tu zaglądacie, że interesujecie się tym, co słychać u naszej kochanej córeczki!!!!
Niunia właśnie śpi. Dostała już drugą kroplówkę nawadniającą, bo z piciem u nas krucho;/ Oliwka do tej pory, ma silne odruchy wymiotne, ale na szczęście tylko na nich się kończy. Co dziwne, jednak, apetyt jej dopisuje...ma to chyba po mamusi;)) Pamiętam, że nawet choroba typu zapalenie płuc, grypa, ba, nawet jelitówka(!), nie odbierały mi chęci przechrupania tego, czy tamtego;))
Nie wiemy, kiedy nas wypuszczą do domu. Malutka ciągle na antybiotyku, wczoraj doszły jej jeszcze inhalacje, ze względu na katar, kaszel i chrypę;/ Walczymy z aftami...Oliwka wciąż na lekach przeciwbólowych:(
Po wczorajszym poście zostałam zasypana komentarzami, mailami, sms'ami i telefonami. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, chociaż uważam, że "dziękuję" w tym przypadku, to tak mało, że ono nie wyrazi w żaden sposób mojej wdzięczności. Nawet teraz, nie wiem, co powinnam napisać, co powinnam powiedzieć...jak ubrać w słowa moją wdzięczność...
Często piszecie mi, że chcielibyście zadzwonić do mnie, ale nie chcecie przeszkadzać...nie przeszkadzacie - nigdy! Dostaję wiadomości, że właściwie to nie wiecie, co macie mi powiedzieć w zaistniałej sytuacji...nie musicie mówić nic...możemy razem pomilczeć...dla mnie najważniejsze jest to, że jesteście...ze mną...z nami...DZIĘKUJEMY!!!
jesteśmy i rozumiemy...
OdpowiedzUsuńDziękujemy pięknie! My często do Was zaglądamy i cały czas trzymamy kciuki za Marcinka. Usłyszeliśmy o Waszym dzielnym chłopczyku, jeszcze zanim zdiagnozowano chorobę u Oliwii. Udostępnialiśmy apele o pomoc dla Marcinka na fb...nigdy byśmy nie pomyśleli, że będziemy sami potrzebować pomocy...że nasza mała córeczka będzie walczyć z tym samym okropnym przeciwnikiem, co Wasz synek...Myślimy o Was każdego dnia! Pozdrawiamy!
Usuńpostaramy się Wam pomóc, nasz synek miał tyle co Oliwka kiedy to wykryto, dobrze, że piszesz, trzeba wylać z siebie, bo jak mi koleżanka powiedziała, człowiek jak dzban, wlewasz, wlewasz ale w końcu się przepełni, ja ciągle becze albo ze szczęścia albo ze smutku...mama Marcina
UsuńJesteśmy z Wami i trzymamy kciuki za małą Oliwkę:***
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!! :*
UsuńJa też jestem. :) Magda.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJesteśmy z Wami
OdpowiedzUsuńRozumiemy bo sami walczmy z choroba
Dziękujemy...trzymamy kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńOdkąd powstał blog każdego dnia wchodzę na stronę, zdarza się nawet że kilkakrotnie. Nie ma dnia żebym o was nie myślała, pomimo że jestem zupełnie obcą osobą. Wasza historia bardzo mnie poruszyła i nasunęła mnóstwo refleksji. Jestem mamą ślicznej małej dziewczynki, która jest całym moim światem i tym bardziej nie rozumiem dlaczego los jest tak niesprawiedliwy... Kibicuję wam ze wszystkich sił i modlę się do Boga aby dał wam siłę przetrwać ten ciężki czas a przede wszystkim aby ta przykra historia zakończyła się happy endem. Wszystkiego dobrego dla Państwa oraz Małej Księżniczki.
OdpowiedzUsuńPowyższa wypowiedź została wyciągnięta z moich ust...Też tu zaglądam wielokrotnie w ciągu dnia, każdorazowo jak wchodzę, w duszy modlę się, że przeczytam tylko dobre wiadomości. Jestem obcą osobą, a codziennie o Was myślę. I też mam małą córeczkę, 2 miesiące młodszą od Oliwki. I jest całym moim światem...Trzymam za Was kciuki, jesteście wspaniali, wierzę, ze się uda, chociaż trochę to może potrwać buziaki dla maleńkiej, dzielnej gwiazdeczki, takie maleństwo,a zniesie więcej niż dorosły
OdpowiedzUsuńBardzo Dziękujemy
OdpowiedzUsuńtrzymamy
kciuki za Was
Pozdrawiamy Was i zapraszamy do nas.
Jesteem z Wami!
OdpowiedzUsuńWytrwajcie!!!!!!
Nie dopuszczaj takich myśli złych... Jesteś potrzebna córeczce i macie wygrać tę walkę! Podzielę się z Wami czymś... ktoś powie wariatka. OK, nie obrażam się. Otóż kiedy dowiedziałam się o tym że Misio ma straszny nowotwór byłam dobita zupełnie. Płakałam i płakałam i siedziałam jak zabita. Tak było w 1 dniu. I nagle w trakcie pakowania przed podróżą do Wrocławia coś poczułam. Jakby mi ktoś coś powiedział, tyle że nie słyszałam głosu. Cytat: Wszystko będzie dobrze. Tylko pilnuj dziecka. Michał będzie zdrowy! Natychmiast się uspokoiłam. Od tej pory rzadko sobie pozwalałam na rozpacz. Owszem, zdarzało się-ale zaraz mówiłam że nie mogę wątpić w ten"głos". To było takie realne. Jestem przecież Misiowi niezbędna. I okazało się to prawdą. Otrzymaliśmy teraz zaproszenie na XI spotkanie dzieci WYLECZONYCH z choroby nowotworowej! Wciąż jest strach-to zostanie-ale było warto. Byłam przy dziecku, robiłam wszystko jak automat, tak jak ty byłam wykończona fizycznie i psychicznie. Ale dziś misio jest zdrowy. Pozdrawiam MAMA Michałka annaw6097@wp.pl
OdpowiedzUsuńMamo Michałka, wiem, co masz na myśli. Przed badaniem scyntygraficznym, czułam, że wszystko będzie dobrze, że Oliwka nie będzie mieć przerzutów. Lekarze nie zostawiali złudzeń, rodzina również mówiła, żebym zaczęła oswajać się z myślą o przerzutach...a ja czułam całą sobą...ja po prostu to wiedziałam...Nie cierpię tej cholernej intuicji, tych przeczuć...czasem są zbawieniem...ale bywają też przekleństwem...
UsuńTyle osób jest z Wami. Uda się, uda się! Jestem tego pewna! :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy przy Was myślą i modlitwą... Aga
OdpowiedzUsuńCzy jest jakieś miejsce w Szczecinie gdzie można przynieść nakrętki? Dla Oliwki przesyłam buziaki a dla mamy dużo sił :*
OdpowiedzUsuńW sprawie nakrętek proszę o kontakt z tatą Oliwki - 502 532 281
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się...miejcie w sobie siłę:) Wasz aniołek musi zostać z Wami!!!!!
OdpowiedzUsuńMódlcie się kochani o zdrowie Waszego Aniołka. Życzymy malutkiej powrotu do zdrowia. Napewno się uda.
OdpowiedzUsuń