pytania: "dlaczego ja?". Równie
dobrze mogłoby brzmieć: "dlaczego
nie ja?". Gdyby Bóg mi powiedział:
"Uwolnię cię od choroby, tylko wskaż
mi osobę, która za ciebie będzie
chorować", kogo bym wskazała, czyje
dziecko pozbawiłabym matki, którym
rodzicom kazałabym patrzeć na
nieuniknioną agonię ich dziecka? Nie
ma takiego wyboru! Dlatego nie może
być takich pytań! Nigdy w życiu!".
Na szczęście w życiu, tak nie jest. Nie musimy wskazywać na inną osobę, matkę, ojca. My - dorośli, tłumaczymy sobie, że Bóg ma jakiś plan, jakieś zamiary wobec nas..jestem przekonana, że dzięki takiemu podejściu, niektórym rodzicom jest łatwiej, przejść przez chorobę dziecka. Na onkologii, tylko raz, spotkałam się z bardzo pokorną postawą wobec cierpienia. Starsza pani, która trwała przy swoim wnuczku, mówiła - "wszystko w rękach Boga." Inni opiekunowie, mówili często: "Boga nie ma, skoro każe cierpieć dzieciom" , "Bóg nie ma litości" i w końcu "Bóg jest mściwym skurwysynem, który za dobre wynagradza, a za złe karze." Mocne? Nawet mnie - człowieka słabej wiary, poruszyły takie słowa. Wiem, że niektórzy rodzice, w momentach choroby dziecka, uciekają się do Niego. Ze mną jest jak na huśtawce...chyba nie trzymam z Bogiem, sama nie wiem...rozmawiam z Nim, co wieczór, ale nie umiem powiedzieć "Tak, Ojcze". Nie umiem, bo ja się nie zgadzam, żeby moje dziecko cierpiało...nie zgadzam się na swój strach, bezsilność i płacz...Nigdy nie pogodzę się z chorobą mojego dziecka...NIGDY! To najgorsza rzecz, jaka spotkała nas w życiu. I często sobie myślę, że Bóg sobie z nas drwi...Tak, tak właśnie myślę. Najpierw musiałam długo się leczyć, żeby zostać mamą, potem w ciąży nie było najlepiej, lekarze kazali pogodzić się z myślą, że stracimy dziecko, a teraz jej choroba. Czuję się tak, jakby mojej córeczki miało nie być, jakbym zrobiła coś wbrew Jego planom...i tak teraz walczymy... Pamiętam, że kiedy tylko usłyszałam, jak bardzo Liwcia jest chora, pomyślałam sobie, że to kara od Boga...postanowiłam naprawić wszystkie swoje błędy, pogodzić się z tymi, z którymi już dawno nie rozmawiałam...a teraz Mu mówię: "Boże, miej litość dla mnie, przepraszam za wszystkie złe rzeczy, które zrobiłam...odpuść..." A potem przychodzą wieści, że nie jest najlepiej i już rozumiem, że Bóg nie odpuszcza i drę się do Niego" Nigdy Ci jej nie oddam! O co Ci chodzi? Jesteś podły i mściwy!"...więc jednak tak myślę...
...i tęsknię za czasem, kiedy byłam szczęśliwa, chociaż wtedy, wydawało mi się, że tak nie jest, że szczęście jest gdzie indziej, gdzieś obok mnie...ale jak śpiewał Rysiek: "W życiu piękne są tylko chwile(...)" To moje chwile szczęścia:
Trudne do ogarnięcia to życie,pozdrawiam serdecznie, życzę dużo siły... Maria
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki! śledzę codziennie Wasz postęp w tej walce. Dziękuję że dzielisz się z tym innymi, nieznanymi sobie osobami, tu w postaci bloga. Pomogłam finansowo jak mogłam, przesłałam linki gdzie tylko mogę, jeżeli mogę coś jeszcze zrobić jak najbardziej pomogę. Sama posiadam dwie córeczki, 3-letnia urodziła się bez jednego uszka, oraz 13-miesięczną oznaka zdrowia. Nie jesteście w tej walce same, zapewne mnóstwo osób tu zagląda, a komentarze pozostawiają jedynie nieliczni. Dajesz dużo siły małej! tule Was mocno do serca :*
OdpowiedzUsuńMG
Ten post spowodował , że mam łzy w oczach...
OdpowiedzUsuńI... biegnę się ubierać. Lecę do Kościoła... Może uda się wyprosić Boga...
Magda.
Pani Asiu wszysscy popelniaja "cos zlego" w zyciu ,ale choroba Oliwki to zdecydowanie za wysoka kara. Ja mysle ,ze to nie Bog drwi z nas tylko jest "ktos " jeszcze. To Bog daje Wam to sile ,zeby walczyc, wiare na to ze wkoncu bedzie dobrze i milosc. Czytam Pani blog codziennie, i cos mi podpowiada ,ze Oliwka wygra te nierowna walke z tym gnojkiem zwanym rak. Tego z calego serca zycze.
OdpowiedzUsuńOdnosnie pieniedzy, pytaliscie kosciol o pomoc, na pewno moga zorganizowac zbiorke dla Oliwki i nie sadze zeby odmowili pomocy . Trzymajcie sie cieplutko, pozdrawiam serdecznie.
Proszę sobie wyobrazić, że nasza parafia Katedra w Koszalinie odmówiła nam zbiórki uzasadniając, że Oni zbierają na klub sportowy dla ministrantów. Z własnej inicjatywy syn mojej koleżanki, który jest ministrantem przekazał za zgodą księdza pieniążki z jednej zbiórki na tacę.
UsuńDla nich ważniejszy jest klub sportowy ,niż ratowanie Oliwki ??....-jak mogli coś takiego powiedzieć.Zobacze co się da zrobić w mojej parafii.Dam znać,a tymczasem pozdrawiam serdecznie i proszę wierzyć -zbierzemy te pieniądze ,a Oliwka pokona tego gnojka .
UsuńTo wszystko to jak zły koszmar, nie potrafię ogarnąć tego przez co teraz przechodzicie. Czytam co u Was codziennie, urodziłaś Oliwke zaraz po mnie dlatego czuje że coś nas łączy, dzieci w tym samym wieku. Bardzo przeżywam chorobę Oliwki, na coś takiego nie można się przygotować. Za każdym razem patrząc na mojego synka i starszą córcie myślę, co ja bym zrobiła gdyby to nas spotkało? I od razu serce mi się ściska, czuje straszny ból i bezsilność. Nie wiem co bym zrobiła, ale zapewne walczyłabym ze wszystkich sił tak jak Ty to robisz i pewnie też byłabym wściekła na Boga. Od czasu kiedy dowiedziałam się o chorobie Waszej córci, modle się za nią prosząc o zdrowie dla niej i dla moich dzieci. Nie ma nic ważniejszego jak zdrowie, ale czasami nie doceniamy jego wartości. Zgadzam się z tym, że w życiu piękne są tylko chwile, więc cieszcie się każdą chwilą spędzoną z Oliwką. Macie takie wsparcie ludzi, tyle zaangażowania innych w ratowanie Oliwki, że to musi się udać. Razem pokonamy chorobę !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNiestety często myślę w tych kategoriach co Ty...Wiele rzeczy mi się udało tylko dlatego że robiłam coś na siłę. Tak było z małżeństwem /odradzano mi/ i dzieckiem /bardzo chciałam je mieć/.Urodziłam synka i byłam szczęśliwa. I co? Synuś zachorował-wielki, niewyobrażalny cios/ i z mężem się właśnie rozwiodłam. Na szczęście Misio wyzdrowiał i to jest najważniejsze. Ale z rodziną koniec. Mama Michałka
OdpowiedzUsuńhttp://www.photoblog.pl/dlasandrusi/139438828/oliwka.html
OdpowiedzUsuńwstawiłam zdjęcie Oliwki :) mam nadzieje że chociaż część osób czytających to pomoże :)
My widzimy tylko to co jest tu i teraz i najbliższą przyszłość, Pan Bóg widzi więcej i szerzej i wie lepiej dlaczego takie, a nie inne zdarzenia, cierpienia nam się przytrafiają. To co Was spotkało to ogromne cierpienie, cierpienie Waszej córeczki. Pan Bóg to rozumie, On też poświęcił swojego Syna dla zbawienia całego świata - cierpienie jednego dla całej ludzkości. Jestem pewna, że on Was rozumie i czeka tylko aż Mu zaufacie. W końcu On jest Dawcą życia - On dał Wam Oliwkę i tylko On może ją zabrać. Ale wszystko w jakimś większym celu, którego teraz nie znacie, nikt nie zna, tylko On. Nie pozwól by to cierpienie było bez sensu. Ja ze swojej strony zapewniam o modlitwie za Was - już od dłuższego czasu. To jest trudne, po ludzku nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, ale..czasem nic więcej nie możemy zrobić - tylko zaufać. Tego z całego serca życzę.
OdpowiedzUsuńDołączam swoje życzenia oraz życzę Wam większej wiary w Boga i szacunku do niego.
UsuńWspomnienia o tych pięknych chwilach teraz są dla Ciebie wielką, niewidzialną siłą,bez nich byłoby jeszcze trudniej.Mniej świadomość ,że niektórzy ich nie mają i to jest także tragedia.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia, wszystko będzie dobrze.
Czytam to ze łzami w oczach ;( Wiem że żadne słowa nie sprawią że poczuje się Pani lepiej, bo takie słowa po prostu nie istnieją. Serdecznie współczuje i życzę dużo siły. Modlę się o Pani córeczkę... i wierzę w to że będzie wszystko dobrze. Udostępniłam Pani blog dalej i liczę,że moi znajomi wesprą Państwa finansowo, każda złotówka się liczy. Śledzę codziennie Pani blog... i czekam na pozytywne, pełne nadziei wieści o Oliwce. Pozdrawiam i życzę dużo siły i wiary w to że każdy dzień będzie lepszy.
OdpowiedzUsuńAsiu...Pan Bóg absolutnie nie karze w taki sposób...to nie jest Jego nauczka dla Was ani też zemsta. On tylko pozwala czasami na to,żeby zadziało się cierpienie,ale tylko wtedy, kiedy ono ma sens...wiem,że to trudne...dla mnie tez.Mój poród był niedotleniony...długo płakałam i zastanawiałam się dlaczego ja...nie znalazłam innej odpowiedzi jak ta,że to miało sens,że może ja akurat dostałam ten krzyż,bo byłam w stanie z nim sobie poradzić...Pan Bóg nigdy przenigdy z Ciebie nie drwi.On kocha Cie nad życie...On naprawdę jest,chociaż tego nie czujesz,chociaż masz żal...On naprawdę bardzo ale to bardzo kocha i Ciebie i Oliwkę.To On tchnął w Twoją córeczkę życie...Jesteście jego ukochanymi Dziewczynkami:))Modlę się i proszę Boga o zdrowie dla Oliwki.Moc uścisków
OdpowiedzUsuńPiekne z Was dziewczynki!Czytam po cichutku,ale mysle codziennie.Lzy sie w oczach kreca.To wszystko takie przejmujaco smutne.Nigdy tego nie zrozumie i chyba nawet juz nie probuje.Trzymajcie sie kochani .Niech ten koszmar jak najszybciej bedzie za Wami.Modle sie o to z calego serca.Jeszcze troszke i znow bedziecie szczesliwa rodzinka!Buzka dla Oliwci.
OdpowiedzUsuńJa wierzę,że wszystko będzie dobrze,mimo tego,że też jestem słabej wiary powiem tak mimo,że może to dziwnie zabrzmi:Bóg zesłał wam najpierw Oliwkę,potem dał tego pieprzonego raka,dlatego,że wie,że sobie z nim poradzicie i dacię radę wygrać tę chorobę.Cały czas myślę o Was i jestem z Wami duchem.Buziaczki i uściski dla Was a szczególnie dla Oliwci:**
OdpowiedzUsuńMelania
Jakie to zycie czasem jest nie sprawiedliwe!!!Ale mysle ,ze ten na gorze ma jakis plan,ale tylko jaki???Codziennie sie jego pytam dlaczego Dzieci musza tak cierpiec??Moze dlatego ,ze nie jeden dorosly poprostu by nie dal rady??Sama nie wiem;((
OdpowiedzUsuńAsienko mysle ze za jakis czas znowu powroca piekne chwile,a teraz cieszcie sie kazdym usmiechem,minka ,slowem Oliwki.Kochanym Cudaczkiem ,ktory nie da sie i wygra z tym gnojkiem;)
Sciskam Was cieplutko ;)))
Bądźmy pełni wiary, że Oliwia wyzdrowieje i pokaże, że wszystkie przeciwności najpierw Was osłabiły, a na koniec wzmocniły. Wierzę, że Oliwia wyzdowieje i będziecie już wtedy bezpieczni. To jest ostatnia runda, ostatni "level" tej trudnej gry. Pokonacie go razem i dostaniecie ogromną nagrodę od losu. Tak, wierzę w to z całego serca.
OdpowiedzUsuńWspieram Was codziennie...modlitwą i kibicuje z całych moich sił!!
OdpowiedzUsuńŻycie jest pełne niespodzianek...tutaj mamy przykład matki przeżywającej, walczącej o każdy dzień dziecka..a w gazetach mamy tysiące przykładów jak to matki umyślnie powodują wypadki..
jakie to niesprawiedliwe..jedni zyją w swojej ułudzie a tutaj kobieta umiera z rozpaczy..Ale wierzę ,że Wam się uda..Anioł czuwa nad Wami, bo mnóstwo ludzi wspiera Was w modlitwach ;)
Moje serce rozpiera smutek. Mam dwoje dzieci i nie... =( Straszne patrzeć na cierpienie swojego ukochanego dziecka =( Jesteście silni... Dacie radę temu swinstwu... Jestem z Wami całym sercem <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁadne Fotki
OdpowiedzUsuńJa z Żoną zadajemy sobie
pytanie dlaczego nasza
Córka.Nawet Syn nam
mówi Tato Mamo dla czego
moja siostra jest chora jak
naradzie mu nie
odpowiadamy na to
pytanie bo boli w sercach
naszych.
Pozdrawiamy Oliwkę i Was
Jesteśmy z Wami całym sercem... Przedszkolaki z Calineczki i ich rodzice
OdpowiedzUsuńTrzymam za Oliwkę kciuki.Zaczęłam z synami zbierać korki,pewnie nie będzie ich wiele ale to zawsze coś. Będę śledziła postęp leczenia Oliwki
OdpowiedzUsuńJeszcze będziesz szczęśliwa! Czekam na to! Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz! Kciuki zaciśnięte!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedys jakis ksiadz opowiedzial mi taka historie:
OdpowiedzUsuńPo swojej smierci czlowiek szedl z panem Jezusem po plazy. Pan pokazywal mu slady stop na piasku i tlumaczyl, popatrz tutaj sa twoje i moje slady, to dzien twojego slubu, tu dzien w ktorym urodzil ci sie syn,...,bylem wtedy z toba. szli tak dalej i przygladali sie sladom. nagle na piasku pojawily sie slady tlko jednej osoby. tutaj zachorowala bliska ci osoba. Czlowiek spytal: ale jak to, byles ze mna w tych szczesliwych momentach mojego zycia, a zabraklo Cie wtedy kiedy najbardziej Cie potrzebowalem? Pan Jezus odpowiedzial: Ja cie wtedy nioslem.
Byc moze tego nie czujesz, ale On z wami jest. Pytanie tlko czy pomaga nam tak jak bysmy my tego chcieli, czy tak jak moze.
Piękne...znam tę historię...dziękuję za przypomnienie...Mam nadzieję, że nikogo nie krzywdzę, pisząc o swoich słabościach, że nikogo nie obrażam, mówiąc, że wadzę się z Bogiem...A przypowieść jest niesamowita i zapaliła we mnie takie małe światełko wiary na lepsze...pozdrawiam serdecznie!
UsuńMysle ze nikogo pani swoimi wypowiedziami nie obraza. kazdy ma prawo do swojego zdania tym bardziej cierpiaca matka. uwazam ze takie "wadzenie sie" z bogiem moze pania tylko do niego zblizyc. w trakcie choroby i po smierci synka tez zadawalam sobie te pytania. nadal nie znam odpowiedzi ale nie znaczy to ze mi te rozwazania nie pomagaja, wrecz przeciwnie . kim bysmy byli gdybysmy takich pytan nie zadawali? Podziwiam pania za tego bloga codziennie sprawdzam co tam u Oliwci. po smieci synka przeszukiwalam internet w poszukiwaniu pocieszenia, innych cierpiacych rodzicow ktorzy byc moze wiecej rozumieja niz ja, ale dopiero czytajac pani bloga znalazlam kogos kto przezywa dokladnie to co ja kiedy Piotrus chorowal. czytam, wzruszam sie i modle za was, bo z perspektywy czasu mam do siebie zal, ze moze nie wystarczajaco zaufalam Bogu, byc moze za slabo prosilam i wierzylam. obiecuje ze sie przyloze w moich modlitwach za Oliwcie.
UsuńPozdrawiam,
Kasia Zawadzka
Pani Kasiu, kiedy czytam, że Mama traci dziecko...nie wiem, co napisać...i zawsze przychodzą mi wtedy słowa utworu Grammatik: Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
UsuńPięści ściskasz z frustracji
Bezsilne łzy ci płyną z oczu
Są takie momenty, gdy ufa się już tylko Bogu
A wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób
Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności
Wpada się w problem jak w bagno, w wir nicości
A świat twych zasad prostych już runął
Jak domek z kart
Boże proszę byś problem usunął
Bym lepszy świat zobaczył jutro rano się budząc
Uspokojenie, pomóż znaleźć to, co w sercu drzemie
Co siedzi we mnie, proszę cię o to
Pomóż usunąć mi z duszy kłopot
Panie proszę!
Każdy z nas ma te chwile
Gdy się do ciebie modli Boże
Razem z przyjaciółmi, pomóż
W odwadze przed następnym krokiem pomóż
I daj schronienie jak w rodzinnym domu
I cicho cię proszę chroń przed ścieżką ciemną
Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć(...)
Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię dzisiaj proszę
I uwolnij od bagażu, który na plecach noszę
Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań mnie doświadczać
Nie chcę tak do końca walki z problemami staczać
Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie jestem święty
Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
Miewam czasem chwile, gdy czuję się za bardzo pewny
I takie w których mój rozdział wydaje się zamknięty
Egzystencja bez puenty, może mi się to należy?
Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś w ciebie wierzyć
Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że wysłuchasz
Liczę na to, bo właśnie strach do mych drzwi puka
To normalna skrucha, gdy ma się chwile słabości
Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do doskonałości?
Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich wad
Teraz na usługach tego, który stworzył świat."
Pani Kasiu, proszę nie mieć do siebie żalu...myślami jestem z Panią!!
Codziennie siedze, czytam pani bloga i placze. Tak dobrze mnie Pani rozumie. Przepraszam jednak , bo nie powinnam obarczac pani swoimi problemami. To Pani potrzebuje teraz wsparcia.
UsuńOd smierci Piotrusia minely ponad dwa lata i musze sie przyznac ze w jakims stopniu odnalazlam ukojenie. Kiedys gdy ktos mowil mi ze czas leczy rany to mialam ochote go zabic. Jak to, nawet taka rane? Jednak musze przyznac ze moje serce juz tak mocno nie krwawi. Kiedy zmarl Piotrus myslalam tylko o tym zeby polozyc sie w swoim lozku i juz z niego nie wstac. Myslalam ze nie dam rady. Bardzo kocham swojego meza i kiedy uslyszalam od niego ze on nie chce juz zyc to chyba poczulam ze musze byc silna za nas dwoje i ciagnelam jak ten kon. refleksja i emocje ktore blokowalam przyszly pozniej, ale wtedy nosilam juz pod sercem mala istotke i musialam byc silna dla niej. Bozia zeslala nam pocieszycielke, ma na imie Julia i ma usmiech swojego brata.
W szpitalu poznalismy malzenstwo ktorych synek mial ten sam nowotwor co nasz synek. Jego guz byl nawet wiekszy niz Piotrusia. Do dzis sie spotykamy a ich synek jest teraz dumnym przedszkolakiem. Jak pani widzi szczesliwe zakonczenia tez sie zdarzaja i wierze ze tak bedzie w waszym przypadku. Pozdrawiam i czekam na wiesci o Oliwci.
Kasia
Pani Kasiu, strasznie, naprawdę strasznie się popłakałam czytając Pani wyznanie...Jest Pani wspaniałą osobą...niebywale silną...mądrą i cudowną Mamą dwójki równie wspaniałych dzieciaczków...W ostatnim czasie, bardzo często myślałam o tym, jak to będzie, gdy przegramy...gdy życie wypełni się pustką i przeraźliwą ciszą...ja wiem, nie powinnam...ale, jak Pani wie, kiedy ma się dziecko chore na nowotwór, trzeba brać pod uwagę wszystko, bo wszystko się zdarzyć może...więc kiedy wątpiłam, kiedy pozwalałam czarnym myślom zamieszkać w mojej głowie, pękało mi serce..byłam przekonana, że dalej już nie ma życia, że wszystko sie kończy...a Pani, Pani tak pięknie mówi o swoim Synku, tak jakby był...On jest, bo Pani ma odwagę tak właśnie o Nim mówić. Piotrusiu, Maleńki, masz przecudowną Mamę! Dziękuję Bogu, że postawił Ją na mojej drodze...Pani Kasiu...moje myśli, dziś wieczorem, będą przy Pani, przy Piotrusiu i Julci, i przy Pani mężu...Ściskam Was mocno, całą czwórkę! :*
UsuńPani Kasiu, dziś znalazłam taki wiersz...
UsuńMój smutek jest jak rzeka-
muszę pozwolić mu by biegł,
Ale sama zdecyduję,
Gdzie będzie jego brzeg.
Czasami zabiera mnnie rwący prąd
Falą żalu i smutku zalewa budząc trwogę,
Lecz zawsze znajduję spokojne wody,
Gdzie znów odpocząć mogę.
Rozbijam się o skały gniewu,
Moja wiara znika gdzieś i idpływa,
Lecz są inni pływacy,
Którzy wiedzą czego mi potrzeba.
Ich kochające dłonie podtrzymują mnie,
Gdy nurt zbyt szybko odpływa w złą stronę,
A ktoś dobry wysłucha mnie,
Gdy w odmętach bezradnie tonę.
Rzeka smutku to proces
Pozostawiania za sobą przeszłości
Płynąc nurtem nadziei,
Dotrę w końcu do brzegu przyszłości.
Cynthia G.Kelly
Piekny wiersz, dziekuje. Czuje sie jakby siedziala pani w mojej glowie.
UsuńWplacilam ile moglam na rzecz fundacji. Mocno trzymam za was kciuki. Uda sie. Wiem, ze czasami ciezej jest o optymizm i przychodza czarne mysli, ale my rodzice to takie istoty ktore do ostatniej chwili maja nadzieje. Trzeba wierzyc, wiarą gory mozna przenosic a co tam dopiero taka mala sumke uzbierac ;)
Buziaki dla Oliwci.
Jest wielu potrzebujących i cierpiących, wiec prosząc o pomoc nie oceniajmy tych którzy jej odmawiają, a szczególnie jeżeli osoba obrazająca Boga i uczucia religijne innych w potrzebie zwraca sie do kościoła. Przykre, że mała cierpi, ale jej bliscy niejednokrotnie sprawiali cierpienie innym zapominajac, że w życiu ... są tylko chwile Więcej pokory!
OdpowiedzUsuńAle jesteś beznadziejnie podly.... Kopiesz leżącego?
UsuńZnasz nas, pisząc, że sprawialiśmy cierpienie innym? Może się podpiszesz pod swoim postem i wtedy będziemy rozmawiać...a tak, będę się za Ciebie modlić...
UsuńBrawo pani Asiu... Znam pani męża opiekuje się moja corcia w przedszkolu... Dzieci go uwielbiają.... Jest super .... I wierze ze taki dobry ciepły człowiek ma wspaniała żonę.... Co zreszta wszyscy doświadczamy czytając pani bloga..... Jesteście wielcy i myśle o was w każdej minucie. Odpowiem pani jak pięknie było w teatrze.... 16.12 w BTD była premiera Calineczki i dzieci z naszego przedszkola miały krótki występ.... Pan Dyrektor teatru opowiedział o waszej walce, a nasze dzieci ruszyły z puszeczkami....ich pełne miłości serduszka rozmiekczaly serca widzów którzy rzucali papierki....to wszystko dla waszej slicznej corci.....musi być dobrze.... Wierzymy w to mocno....
Usuńskąd w ludziach tyle złości.....widzę że komuś żółć wylewa...nieładnie;/
UsuńAMEN
UsuńDziękuję za tak miłe słowa o moim mężu:) Bardzo się wzruszyłam czytając o dzieciaczkach, o tym, jak nam pomagacie...dziękujemy za Wasze ogromne zaangażowanie i wsparcie w walce o zdrowie naszej córeczki!
UsuńZawsze znajdzie się ktoś, kto rzuci kamieniem...taki świat...zawsze tam, gdzie jest dobro,pojawia się i zło, gdzie jest miłość pojawia się nienawiść, a gdzie bunt czy żal tam oskarżenia. Asiu, masz prawo do swoich uczuć,a z Panem Bogiem można przecież konstruktywnie się pokłócić:)Ściskam
UsuńKsiądz? ministrant? Prawdopodobnie ktoś właśnie z tej parafii, która najprawdopodobniej odmówiła pomocy w formie zbiórki...Wielu ludzi w dzisiejszych czasach odwraca się od kościoła, a pytanie "dlaczego" powinni zadać sobie nie ludzie, a właśnie kościół. Przykra prawda:(
UsuńNie mów Bogu,że masz wielki problem. Powiedz swojemu problemowi,że masz Wielkiego Boga. On jest z Wami tak jak my. Lawina modlitwy ruszyła na początku było parę osób, a teraz za Nasza Dzielną Oliwcie modli się cała rzesza ludzi.Ola
OdpowiedzUsuńŚwietne! Dzięki serdeczne:*
UsuńMasz prawo do buntu, do łez, do wykrzyczenia bólu, do złości. I choć nie zmieni to tego, co Was spotkało - pomóc może Tobie.
OdpowiedzUsuńJesteś przecież człowiekiem. Jesteś Matką. Masz prawo do reakcji. Takiej, czy innej. Krzycz, płacz i nie zgadzaj się na to, co złe. Ważne, byś przy córce była silna. Byś jej pokazała uśmiechniętą twarz i dała wiarę, że wszystko będzie DOBRZE!
By ona... była szczęśliwa:)
Efka
Tak sobie mysle ze nikt nie jest wstanie zrozumiec to co czujecie , nikt nie jest wstanie zrozumiec dlaczego tak male dzieci zmagaja sie z taka choroba. Na chwile obecna trzeba cieszyc sie tym co jest. OLIWKA ZYJE, walczycie, duzo osob walczy w slusznej wierze, mnostwo ludzi zaangazowalo sie emocjonalnie , codziennie kazdy chce wiedziec co sie dzieje, wiec pisz tylko prosze o jedno nieobrazaj imienia Pana Boga.Tak zeby nie niszczyc tego co stowrzylas. JA TEZ NIE ROZUMIE dlaczego Male dziecko choruje, ja tez jestem zla i tez uwazam ze to cholerne niesprawiedliwe
OdpowiedzUsuńBez zbędnego gadania i byle szybko:
OdpowiedzUsuńwww.czatachowa.pl (również odsłuchać przez internet) lub którakolwiek z mszy prowadzonych http://www.se.neteasy.pl/kalendarz-mszy-sw-o-uzdrowienie
Moje dziecko zostało dzięki nim uzdrowione, tysiące innych dzieci i dorosłych również, więc nie sądzę żeby Oliwka nie mogła też skorzystać z łaski bożej.
A tam się można przy okazji dowiedzieć dlaczego. Wszystkich zadających sobie pytania odsyłam do poczytania o modlitwie wstawienniczej coś autorstwa x. Reczko lub o. Witko.
Z Bogiem i do zobaczenia na mszy.
Pozdrawiam,
Magda
Dziś przypadkowo trafiłam na informację o Was; co mogłam to już zrobiłam - niewielką kwotę wpłaciłam, link do bloga na FB zamieściłam, mam uzbieranych trochę zakrętek to wyślę i BĘDĘ O WAS MYŚLEC I SIĘ MODLIĆ !!!! mam córeczkę, która tydzień temu skończyła 2 latka, więc jakoś tak siłą rzeczy jesteście mi bliskie ! TRZYMAJCIE SIĘ !!! czekam na nowe, oby pozytywne, wiadomości od Was....
OdpowiedzUsuńAsiu, jak widzę Twoje szczęście na 1 i 2 zdjęciu to też zastanawiam się dlaczego...Ale wierzę, że Wam się uda. Jesteś taka piękna z uśmiechem na twarzy. Wierzę, że niedługo ten uśmiech pozostanie na Twojej buzi już na zawsze.
OdpowiedzUsuńRozwiesiłam plakaty o waszym małym Skarbie w swoim miasteczku-małym, ale może ktoś będzie mógł coś zrobić.
Powiedz mi też, czy wysyłać nakrętki jeśli mam ich całą reklamówkę, czy czekać na większą ilość? Zbiera dla Was każde przedszkole w Zduńskiej Woli, maluszki są z Wami! :)
Dziękuję za piękne słowa! :* Jeśli chodzi o nakrętki, to już jak wolicie, jak Wam wygodniej;) Buziaczki dla maluszków!
UsuńZbieraja tez panstwo nakretki plastikowe? Prosze o odpowiedz na maila domi1474@wp.pl , gdyz nie wiem czy nie zapomne tu zajrzec. Pozdrawiam,niech sie Pani trzyma ;).
OdpowiedzUsuńProszę zainteresować się witaminą B17- Skutecznym i naturalnym lekarstwem na raka. Najwięcej witaminy B17 zawierają pestki brzoskwiń, wiśni i innych owoców.
OdpowiedzUsuńLink:
http://fitness.wp.pl/zdrowie/metody-naturalne/art91,witamina-b17-w-walce-z-nowotworami.html
Koncerny medyczne nie produkują witaminy B17, bo zbyt duża liczba ludzi wyleczonych z raka obniżyła by ich dochody. To okrutne, ale prawdziwe. Im nie zależy na wyleczonych, ale na chorych.
J 9,1-4
"Przechodząc zobaczył człowieka niewidomego od urodzenia. Jego uczniowie zapytali Go: "Rabbi, kto grzech popełnił: on czy jego rodzice, że się ślepy urodził?" Jezus odpowiedział: "Ani on grzechu nie popełnił, ani jego rodzice, lecz to po to, aby na nim objawiły się dzieła Boga. Trzeba, abyśmy, dopóki dzień jest, spełniali dzieła Tego, który mnie posłał.(...)"
Pan nie każe, Pan dopuszcza, by tacy ludzie małej wiary, jak my, mieli szanse uwierzyć! Pomyślmy, gdyby każdy człowiek miał wszystko, po co byłby im Chrystus?
"Trwajcie mocni w wierzę,
Niech Chrystus, Wschodzące Słońce,
opromieni wszystkie ciemności Waszego życia
swoim blaskiem,
niech skieruje nasze kroki
na drogę pokoju"
Benedykt XVI
"Pierwsza Komunia z białą kokardą
OdpowiedzUsuńjak w śniegu z ogonem ptak
ufaj jak chlopiec z buzią otwartą
Bogu sie mówi TAK
Nie rycz jak osioł, nie drżyj jak żaba
wytrwaj choć nie wiesz jak
choćby sie cały Kościół zawalił
Bogu sie mówi TAK
Miłość zerwaną znieś jak gorączkę
z chusteczką do nosa w łzach
ŚWIĘTE CIERPIENIE POCAŁUJ W RĄCZKĘ
BOGU SIĘ MÓWI TAK "
ks. Jan Twardowski