niedziela, 16 grudnia 2012

W życiu piękne są tylko chwile...

"(...) Nigdy nie zadawałam sobie
pytania: "dlaczego ja?". Równie
dobrze mogłoby brzmieć: "dlaczego
nie ja?". Gdyby Bóg mi powiedział:
"Uwolnię cię od choroby, tylko wskaż
mi osobę, która za ciebie będzie
chorować", kogo bym wskazała, czyje
dziecko pozbawiłabym matki, którym
rodzicom kazałabym patrzeć na
nieuniknioną agonię ich dziecka? Nie
ma takiego wyboru! Dlatego nie może
być takich pytań! Nigdy w życiu!".    

Na szczęście w życiu, tak nie jest. Nie musimy wskazywać na inną osobę, matkę, ojca. My - dorośli, tłumaczymy sobie, że Bóg ma jakiś plan, jakieś zamiary wobec nas..jestem przekonana, że dzięki takiemu podejściu, niektórym rodzicom jest łatwiej, przejść przez chorobę dziecka. Na onkologii, tylko raz, spotkałam się z bardzo pokorną postawą wobec cierpienia. Starsza pani, która trwała przy swoim wnuczku, mówiła - "wszystko w rękach Boga."  Inni opiekunowie, mówili często: "Boga nie ma, skoro każe cierpieć dzieciom" , "Bóg nie ma litości" i w końcu "Bóg jest mściwym skurwysynem, który za dobre wynagradza, a za złe karze." Mocne? Nawet mnie - człowieka słabej wiary, poruszyły takie słowa. Wiem, że    niektórzy rodzice, w momentach choroby dziecka, uciekają się do Niego. Ze mną jest jak na huśtawce...chyba nie trzymam z Bogiem, sama nie wiem...rozmawiam z Nim, co wieczór, ale nie umiem powiedzieć "Tak, Ojcze". Nie umiem, bo ja się nie zgadzam, żeby moje dziecko cierpiało...nie zgadzam się na swój strach, bezsilność i płacz...Nigdy nie pogodzę się z chorobą mojego dziecka...NIGDY! To najgorsza rzecz, jaka spotkała nas w życiu. I często sobie myślę, że Bóg sobie z nas drwi...Tak, tak właśnie myślę. Najpierw musiałam długo się leczyć, żeby zostać mamą, potem w ciąży nie było najlepiej, lekarze kazali pogodzić się z myślą, że stracimy dziecko, a teraz jej choroba. Czuję się tak, jakby mojej córeczki miało nie być, jakbym zrobiła coś wbrew Jego planom...i tak teraz walczymy... Pamiętam, że kiedy tylko usłyszałam, jak bardzo Liwcia jest chora, pomyślałam sobie, że to kara od Boga...postanowiłam naprawić wszystkie swoje błędy, pogodzić się z tymi, z którymi już dawno nie rozmawiałam...a teraz Mu mówię: "Boże, miej litość dla mnie, przepraszam za wszystkie złe rzeczy, które zrobiłam...odpuść..." A potem przychodzą wieści, że nie jest najlepiej i już rozumiem, że Bóg nie odpuszcza i drę się do Niego" Nigdy Ci jej nie oddam! O co Ci chodzi? Jesteś podły i mściwy!"...więc jednak tak myślę... 

...i tęsknię za czasem, kiedy byłam szczęśliwa, chociaż wtedy, wydawało mi się, że tak nie jest, że szczęście jest gdzie indziej, gdzieś obok mnie...ale jak śpiewał Rysiek: "W życiu piękne są tylko chwile(...)"  To moje chwile szczęścia:  

 

 

  



 







54 komentarze:

  1. Trudne do ogarnięcia to życie,pozdrawiam serdecznie, życzę dużo siły... Maria

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam mocno kciuki! śledzę codziennie Wasz postęp w tej walce. Dziękuję że dzielisz się z tym innymi, nieznanymi sobie osobami, tu w postaci bloga. Pomogłam finansowo jak mogłam, przesłałam linki gdzie tylko mogę, jeżeli mogę coś jeszcze zrobić jak najbardziej pomogę. Sama posiadam dwie córeczki, 3-letnia urodziła się bez jednego uszka, oraz 13-miesięczną oznaka zdrowia. Nie jesteście w tej walce same, zapewne mnóstwo osób tu zagląda, a komentarze pozostawiają jedynie nieliczni. Dajesz dużo siły małej! tule Was mocno do serca :*

    MG

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten post spowodował , że mam łzy w oczach...
    I... biegnę się ubierać. Lecę do Kościoła... Może uda się wyprosić Boga...

    Magda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Asiu wszysscy popelniaja "cos zlego" w zyciu ,ale choroba Oliwki to zdecydowanie za wysoka kara. Ja mysle ,ze to nie Bog drwi z nas tylko jest "ktos " jeszcze. To Bog daje Wam to sile ,zeby walczyc, wiare na to ze wkoncu bedzie dobrze i milosc. Czytam Pani blog codziennie, i cos mi podpowiada ,ze Oliwka wygra te nierowna walke z tym gnojkiem zwanym rak. Tego z calego serca zycze.

    Odnosnie pieniedzy, pytaliscie kosciol o pomoc, na pewno moga zorganizowac zbiorke dla Oliwki i nie sadze zeby odmowili pomocy . Trzymajcie sie cieplutko, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę sobie wyobrazić, że nasza parafia Katedra w Koszalinie odmówiła nam zbiórki uzasadniając, że Oni zbierają na klub sportowy dla ministrantów. Z własnej inicjatywy syn mojej koleżanki, który jest ministrantem przekazał za zgodą księdza pieniążki z jednej zbiórki na tacę.

      Usuń
    2. Dla nich ważniejszy jest klub sportowy ,niż ratowanie Oliwki ??....-jak mogli coś takiego powiedzieć.Zobacze co się da zrobić w mojej parafii.Dam znać,a tymczasem pozdrawiam serdecznie i proszę wierzyć -zbierzemy te pieniądze ,a Oliwka pokona tego gnojka .

      Usuń
  5. To wszystko to jak zły koszmar, nie potrafię ogarnąć tego przez co teraz przechodzicie. Czytam co u Was codziennie, urodziłaś Oliwke zaraz po mnie dlatego czuje że coś nas łączy, dzieci w tym samym wieku. Bardzo przeżywam chorobę Oliwki, na coś takiego nie można się przygotować. Za każdym razem patrząc na mojego synka i starszą córcie myślę, co ja bym zrobiła gdyby to nas spotkało? I od razu serce mi się ściska, czuje straszny ból i bezsilność. Nie wiem co bym zrobiła, ale zapewne walczyłabym ze wszystkich sił tak jak Ty to robisz i pewnie też byłabym wściekła na Boga. Od czasu kiedy dowiedziałam się o chorobie Waszej córci, modle się za nią prosząc o zdrowie dla niej i dla moich dzieci. Nie ma nic ważniejszego jak zdrowie, ale czasami nie doceniamy jego wartości. Zgadzam się z tym, że w życiu piękne są tylko chwile, więc cieszcie się każdą chwilą spędzoną z Oliwką. Macie takie wsparcie ludzi, tyle zaangażowania innych w ratowanie Oliwki, że to musi się udać. Razem pokonamy chorobę !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety często myślę w tych kategoriach co Ty...Wiele rzeczy mi się udało tylko dlatego że robiłam coś na siłę. Tak było z małżeństwem /odradzano mi/ i dzieckiem /bardzo chciałam je mieć/.Urodziłam synka i byłam szczęśliwa. I co? Synuś zachorował-wielki, niewyobrażalny cios/ i z mężem się właśnie rozwiodłam. Na szczęście Misio wyzdrowiał i to jest najważniejsze. Ale z rodziną koniec. Mama Michałka

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.photoblog.pl/dlasandrusi/139438828/oliwka.html
    wstawiłam zdjęcie Oliwki :) mam nadzieje że chociaż część osób czytających to pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
  8. My widzimy tylko to co jest tu i teraz i najbliższą przyszłość, Pan Bóg widzi więcej i szerzej i wie lepiej dlaczego takie, a nie inne zdarzenia, cierpienia nam się przytrafiają. To co Was spotkało to ogromne cierpienie, cierpienie Waszej córeczki. Pan Bóg to rozumie, On też poświęcił swojego Syna dla zbawienia całego świata - cierpienie jednego dla całej ludzkości. Jestem pewna, że on Was rozumie i czeka tylko aż Mu zaufacie. W końcu On jest Dawcą życia - On dał Wam Oliwkę i tylko On może ją zabrać. Ale wszystko w jakimś większym celu, którego teraz nie znacie, nikt nie zna, tylko On. Nie pozwól by to cierpienie było bez sensu. Ja ze swojej strony zapewniam o modlitwie za Was - już od dłuższego czasu. To jest trudne, po ludzku nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, ale..czasem nic więcej nie możemy zrobić - tylko zaufać. Tego z całego serca życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam swoje życzenia oraz życzę Wam większej wiary w Boga i szacunku do niego.

      Usuń
  9. Wspomnienia o tych pięknych chwilach teraz są dla Ciebie wielką, niewidzialną siłą,bez nich byłoby jeszcze trudniej.Mniej świadomość ,że niektórzy ich nie mają i to jest także tragedia.
    Życzę powodzenia, wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam to ze łzami w oczach ;( Wiem że żadne słowa nie sprawią że poczuje się Pani lepiej, bo takie słowa po prostu nie istnieją. Serdecznie współczuje i życzę dużo siły. Modlę się o Pani córeczkę... i wierzę w to że będzie wszystko dobrze. Udostępniłam Pani blog dalej i liczę,że moi znajomi wesprą Państwa finansowo, każda złotówka się liczy. Śledzę codziennie Pani blog... i czekam na pozytywne, pełne nadziei wieści o Oliwce. Pozdrawiam i życzę dużo siły i wiary w to że każdy dzień będzie lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Asiu...Pan Bóg absolutnie nie karze w taki sposób...to nie jest Jego nauczka dla Was ani też zemsta. On tylko pozwala czasami na to,żeby zadziało się cierpienie,ale tylko wtedy, kiedy ono ma sens...wiem,że to trudne...dla mnie tez.Mój poród był niedotleniony...długo płakałam i zastanawiałam się dlaczego ja...nie znalazłam innej odpowiedzi jak ta,że to miało sens,że może ja akurat dostałam ten krzyż,bo byłam w stanie z nim sobie poradzić...Pan Bóg nigdy przenigdy z Ciebie nie drwi.On kocha Cie nad życie...On naprawdę jest,chociaż tego nie czujesz,chociaż masz żal...On naprawdę bardzo ale to bardzo kocha i Ciebie i Oliwkę.To On tchnął w Twoją córeczkę życie...Jesteście jego ukochanymi Dziewczynkami:))Modlę się i proszę Boga o zdrowie dla Oliwki.Moc uścisków

    OdpowiedzUsuń
  12. Piekne z Was dziewczynki!Czytam po cichutku,ale mysle codziennie.Lzy sie w oczach kreca.To wszystko takie przejmujaco smutne.Nigdy tego nie zrozumie i chyba nawet juz nie probuje.Trzymajcie sie kochani .Niech ten koszmar jak najszybciej bedzie za Wami.Modle sie o to z calego serca.Jeszcze troszke i znow bedziecie szczesliwa rodzinka!Buzka dla Oliwci.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wierzę,że wszystko będzie dobrze,mimo tego,że też jestem słabej wiary powiem tak mimo,że może to dziwnie zabrzmi:Bóg zesłał wam najpierw Oliwkę,potem dał tego pieprzonego raka,dlatego,że wie,że sobie z nim poradzicie i dacię radę wygrać tę chorobę.Cały czas myślę o Was i jestem z Wami duchem.Buziaczki i uściski dla Was a szczególnie dla Oliwci:**
    Melania

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie to zycie czasem jest nie sprawiedliwe!!!Ale mysle ,ze ten na gorze ma jakis plan,ale tylko jaki???Codziennie sie jego pytam dlaczego Dzieci musza tak cierpiec??Moze dlatego ,ze nie jeden dorosly poprostu by nie dal rady??Sama nie wiem;((
    Asienko mysle ze za jakis czas znowu powroca piekne chwile,a teraz cieszcie sie kazdym usmiechem,minka ,slowem Oliwki.Kochanym Cudaczkiem ,ktory nie da sie i wygra z tym gnojkiem;)
    Sciskam Was cieplutko ;)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Bądźmy pełni wiary, że Oliwia wyzdrowieje i pokaże, że wszystkie przeciwności najpierw Was osłabiły, a na koniec wzmocniły. Wierzę, że Oliwia wyzdowieje i będziecie już wtedy bezpieczni. To jest ostatnia runda, ostatni "level" tej trudnej gry. Pokonacie go razem i dostaniecie ogromną nagrodę od losu. Tak, wierzę w to z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspieram Was codziennie...modlitwą i kibicuje z całych moich sił!!
    Życie jest pełne niespodzianek...tutaj mamy przykład matki przeżywającej, walczącej o każdy dzień dziecka..a w gazetach mamy tysiące przykładów jak to matki umyślnie powodują wypadki..
    jakie to niesprawiedliwe..jedni zyją w swojej ułudzie a tutaj kobieta umiera z rozpaczy..Ale wierzę ,że Wam się uda..Anioł czuwa nad Wami, bo mnóstwo ludzi wspiera Was w modlitwach ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje serce rozpiera smutek. Mam dwoje dzieci i nie... =( Straszne patrzeć na cierpienie swojego ukochanego dziecka =( Jesteście silni... Dacie radę temu swinstwu... Jestem z Wami całym sercem <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ładne Fotki
    Ja z Żoną zadajemy sobie
    pytanie dlaczego nasza
    Córka.Nawet Syn nam
    mówi Tato Mamo dla czego
    moja siostra jest chora jak
    naradzie mu nie
    odpowiadamy na to
    pytanie bo boli w sercach
    naszych.
    Pozdrawiamy Oliwkę i Was

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteśmy z Wami całym sercem... Przedszkolaki z Calineczki i ich rodzice

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymam za Oliwkę kciuki.Zaczęłam z synami zbierać korki,pewnie nie będzie ich wiele ale to zawsze coś. Będę śledziła postęp leczenia Oliwki

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeszcze będziesz szczęśliwa! Czekam na to! Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz! Kciuki zaciśnięte!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedys jakis ksiadz opowiedzial mi taka historie:
    Po swojej smierci czlowiek szedl z panem Jezusem po plazy. Pan pokazywal mu slady stop na piasku i tlumaczyl, popatrz tutaj sa twoje i moje slady, to dzien twojego slubu, tu dzien w ktorym urodzil ci sie syn,...,bylem wtedy z toba. szli tak dalej i przygladali sie sladom. nagle na piasku pojawily sie slady tlko jednej osoby. tutaj zachorowala bliska ci osoba. Czlowiek spytal: ale jak to, byles ze mna w tych szczesliwych momentach mojego zycia, a zabraklo Cie wtedy kiedy najbardziej Cie potrzebowalem? Pan Jezus odpowiedzial: Ja cie wtedy nioslem.
    Byc moze tego nie czujesz, ale On z wami jest. Pytanie tlko czy pomaga nam tak jak bysmy my tego chcieli, czy tak jak moze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne...znam tę historię...dziękuję za przypomnienie...Mam nadzieję, że nikogo nie krzywdzę, pisząc o swoich słabościach, że nikogo nie obrażam, mówiąc, że wadzę się z Bogiem...A przypowieść jest niesamowita i zapaliła we mnie takie małe światełko wiary na lepsze...pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Mysle ze nikogo pani swoimi wypowiedziami nie obraza. kazdy ma prawo do swojego zdania tym bardziej cierpiaca matka. uwazam ze takie "wadzenie sie" z bogiem moze pania tylko do niego zblizyc. w trakcie choroby i po smierci synka tez zadawalam sobie te pytania. nadal nie znam odpowiedzi ale nie znaczy to ze mi te rozwazania nie pomagaja, wrecz przeciwnie . kim bysmy byli gdybysmy takich pytan nie zadawali? Podziwiam pania za tego bloga codziennie sprawdzam co tam u Oliwci. po smieci synka przeszukiwalam internet w poszukiwaniu pocieszenia, innych cierpiacych rodzicow ktorzy byc moze wiecej rozumieja niz ja, ale dopiero czytajac pani bloga znalazlam kogos kto przezywa dokladnie to co ja kiedy Piotrus chorowal. czytam, wzruszam sie i modle za was, bo z perspektywy czasu mam do siebie zal, ze moze nie wystarczajaco zaufalam Bogu, byc moze za slabo prosilam i wierzylam. obiecuje ze sie przyloze w moich modlitwach za Oliwcie.
      Pozdrawiam,
      Kasia Zawadzka

      Usuń
    3. Pani Kasiu, kiedy czytam, że Mama traci dziecko...nie wiem, co napisać...i zawsze przychodzą mi wtedy słowa utworu Grammatik: Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
      Pięści ściskasz z frustracji
      Bezsilne łzy ci płyną z oczu
      Są takie momenty, gdy ufa się już tylko Bogu
      A wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób
      Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
      O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności
      Wpada się w problem jak w bagno, w wir nicości
      A świat twych zasad prostych już runął
      Jak domek z kart
      Boże proszę byś problem usunął
      Bym lepszy świat zobaczył jutro rano się budząc
      Uspokojenie, pomóż znaleźć to, co w sercu drzemie
      Co siedzi we mnie, proszę cię o to
      Pomóż usunąć mi z duszy kłopot
      Panie proszę!
      Każdy z nas ma te chwile
      Gdy się do ciebie modli Boże
      Razem z przyjaciółmi, pomóż
      W odwadze przed następnym krokiem pomóż
      I daj schronienie jak w rodzinnym domu
      I cicho cię proszę chroń przed ścieżką ciemną
      Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć(...)
      Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię dzisiaj proszę
      I uwolnij od bagażu, który na plecach noszę
      Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań mnie doświadczać
      Nie chcę tak do końca walki z problemami staczać
      Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie jestem święty
      Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
      Miewam czasem chwile, gdy czuję się za bardzo pewny
      I takie w których mój rozdział wydaje się zamknięty
      Egzystencja bez puenty, może mi się to należy?
      Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś w ciebie wierzyć
      Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że wysłuchasz
      Liczę na to, bo właśnie strach do mych drzwi puka
      To normalna skrucha, gdy ma się chwile słabości
      Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do doskonałości?
      Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich wad
      Teraz na usługach tego, który stworzył świat."

      Pani Kasiu, proszę nie mieć do siebie żalu...myślami jestem z Panią!!

      Usuń
    4. Codziennie siedze, czytam pani bloga i placze. Tak dobrze mnie Pani rozumie. Przepraszam jednak , bo nie powinnam obarczac pani swoimi problemami. To Pani potrzebuje teraz wsparcia.
      Od smierci Piotrusia minely ponad dwa lata i musze sie przyznac ze w jakims stopniu odnalazlam ukojenie. Kiedys gdy ktos mowil mi ze czas leczy rany to mialam ochote go zabic. Jak to, nawet taka rane? Jednak musze przyznac ze moje serce juz tak mocno nie krwawi. Kiedy zmarl Piotrus myslalam tylko o tym zeby polozyc sie w swoim lozku i juz z niego nie wstac. Myslalam ze nie dam rady. Bardzo kocham swojego meza i kiedy uslyszalam od niego ze on nie chce juz zyc to chyba poczulam ze musze byc silna za nas dwoje i ciagnelam jak ten kon. refleksja i emocje ktore blokowalam przyszly pozniej, ale wtedy nosilam juz pod sercem mala istotke i musialam byc silna dla niej. Bozia zeslala nam pocieszycielke, ma na imie Julia i ma usmiech swojego brata.
      W szpitalu poznalismy malzenstwo ktorych synek mial ten sam nowotwor co nasz synek. Jego guz byl nawet wiekszy niz Piotrusia. Do dzis sie spotykamy a ich synek jest teraz dumnym przedszkolakiem. Jak pani widzi szczesliwe zakonczenia tez sie zdarzaja i wierze ze tak bedzie w waszym przypadku. Pozdrawiam i czekam na wiesci o Oliwci.
      Kasia

      Usuń
    5. Pani Kasiu, strasznie, naprawdę strasznie się popłakałam czytając Pani wyznanie...Jest Pani wspaniałą osobą...niebywale silną...mądrą i cudowną Mamą dwójki równie wspaniałych dzieciaczków...W ostatnim czasie, bardzo często myślałam o tym, jak to będzie, gdy przegramy...gdy życie wypełni się pustką i przeraźliwą ciszą...ja wiem, nie powinnam...ale, jak Pani wie, kiedy ma się dziecko chore na nowotwór, trzeba brać pod uwagę wszystko, bo wszystko się zdarzyć może...więc kiedy wątpiłam, kiedy pozwalałam czarnym myślom zamieszkać w mojej głowie, pękało mi serce..byłam przekonana, że dalej już nie ma życia, że wszystko sie kończy...a Pani, Pani tak pięknie mówi o swoim Synku, tak jakby był...On jest, bo Pani ma odwagę tak właśnie o Nim mówić. Piotrusiu, Maleńki, masz przecudowną Mamę! Dziękuję Bogu, że postawił Ją na mojej drodze...Pani Kasiu...moje myśli, dziś wieczorem, będą przy Pani, przy Piotrusiu i Julci, i przy Pani mężu...Ściskam Was mocno, całą czwórkę! :*

      Usuń
    6. Pani Kasiu, dziś znalazłam taki wiersz...

      Mój smutek jest jak rzeka-

      muszę pozwolić mu by biegł,

      Ale sama zdecyduję,

      Gdzie będzie jego brzeg.



      Czasami zabiera mnnie rwący prąd

      Falą żalu i smutku zalewa budząc trwogę,

      Lecz zawsze znajduję spokojne wody,

      Gdzie znów odpocząć mogę.



      Rozbijam się o skały gniewu,

      Moja wiara znika gdzieś i idpływa,

      Lecz są inni pływacy,

      Którzy wiedzą czego mi potrzeba.



      Ich kochające dłonie podtrzymują mnie,

      Gdy nurt zbyt szybko odpływa w złą stronę,

      A ktoś dobry wysłucha mnie,

      Gdy w odmętach bezradnie tonę.



      Rzeka smutku to proces

      Pozostawiania za sobą przeszłości

      Płynąc nurtem nadziei,

      Dotrę w końcu do brzegu przyszłości.



      Cynthia G.Kelly

      Usuń
    7. Piekny wiersz, dziekuje. Czuje sie jakby siedziala pani w mojej glowie.
      Wplacilam ile moglam na rzecz fundacji. Mocno trzymam za was kciuki. Uda sie. Wiem, ze czasami ciezej jest o optymizm i przychodza czarne mysli, ale my rodzice to takie istoty ktore do ostatniej chwili maja nadzieje. Trzeba wierzyc, wiarą gory mozna przenosic a co tam dopiero taka mala sumke uzbierac ;)
      Buziaki dla Oliwci.

      Usuń
  24. Jest wielu potrzebujących i cierpiących, wiec prosząc o pomoc nie oceniajmy tych którzy jej odmawiają, a szczególnie jeżeli osoba obrazająca Boga i uczucia religijne innych w potrzebie zwraca sie do kościoła. Przykre, że mała cierpi, ale jej bliscy niejednokrotnie sprawiali cierpienie innym zapominajac, że w życiu ... są tylko chwile Więcej pokory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jesteś beznadziejnie podly.... Kopiesz leżącego?

      Usuń
    2. Znasz nas, pisząc, że sprawialiśmy cierpienie innym? Może się podpiszesz pod swoim postem i wtedy będziemy rozmawiać...a tak, będę się za Ciebie modlić...

      Usuń
    3. Brawo pani Asiu... Znam pani męża opiekuje się moja corcia w przedszkolu... Dzieci go uwielbiają.... Jest super .... I wierze ze taki dobry ciepły człowiek ma wspaniała żonę.... Co zreszta wszyscy doświadczamy czytając pani bloga..... Jesteście wielcy i myśle o was w każdej minucie. Odpowiem pani jak pięknie było w teatrze.... 16.12 w BTD była premiera Calineczki i dzieci z naszego przedszkola miały krótki występ.... Pan Dyrektor teatru opowiedział o waszej walce, a nasze dzieci ruszyły z puszeczkami....ich pełne miłości serduszka rozmiekczaly serca widzów którzy rzucali papierki....to wszystko dla waszej slicznej corci.....musi być dobrze.... Wierzymy w to mocno....

      Usuń
    4. skąd w ludziach tyle złości.....widzę że komuś żółć wylewa...nieładnie;/

      Usuń
    5. Dziękuję za tak miłe słowa o moim mężu:) Bardzo się wzruszyłam czytając o dzieciaczkach, o tym, jak nam pomagacie...dziękujemy za Wasze ogromne zaangażowanie i wsparcie w walce o zdrowie naszej córeczki!

      Usuń
    6. Zawsze znajdzie się ktoś, kto rzuci kamieniem...taki świat...zawsze tam, gdzie jest dobro,pojawia się i zło, gdzie jest miłość pojawia się nienawiść, a gdzie bunt czy żal tam oskarżenia. Asiu, masz prawo do swoich uczuć,a z Panem Bogiem można przecież konstruktywnie się pokłócić:)Ściskam

      Usuń
    7. Ksiądz? ministrant? Prawdopodobnie ktoś właśnie z tej parafii, która najprawdopodobniej odmówiła pomocy w formie zbiórki...Wielu ludzi w dzisiejszych czasach odwraca się od kościoła, a pytanie "dlaczego" powinni zadać sobie nie ludzie, a właśnie kościół. Przykra prawda:(

      Usuń
  25. Nie mów Bogu,że masz wielki problem. Powiedz swojemu problemowi,że masz Wielkiego Boga. On jest z Wami tak jak my. Lawina modlitwy ruszyła na początku było parę osób, a teraz za Nasza Dzielną Oliwcie modli się cała rzesza ludzi.Ola

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz prawo do buntu, do łez, do wykrzyczenia bólu, do złości. I choć nie zmieni to tego, co Was spotkało - pomóc może Tobie.

    Jesteś przecież człowiekiem. Jesteś Matką. Masz prawo do reakcji. Takiej, czy innej. Krzycz, płacz i nie zgadzaj się na to, co złe. Ważne, byś przy córce była silna. Byś jej pokazała uśmiechniętą twarz i dała wiarę, że wszystko będzie DOBRZE!
    By ona... była szczęśliwa:)

    Efka

    OdpowiedzUsuń
  27. Tak sobie mysle ze nikt nie jest wstanie zrozumiec to co czujecie , nikt nie jest wstanie zrozumiec dlaczego tak male dzieci zmagaja sie z taka choroba. Na chwile obecna trzeba cieszyc sie tym co jest. OLIWKA ZYJE, walczycie, duzo osob walczy w slusznej wierze, mnostwo ludzi zaangazowalo sie emocjonalnie , codziennie kazdy chce wiedziec co sie dzieje, wiec pisz tylko prosze o jedno nieobrazaj imienia Pana Boga.Tak zeby nie niszczyc tego co stowrzylas. JA TEZ NIE ROZUMIE dlaczego Male dziecko choruje, ja tez jestem zla i tez uwazam ze to cholerne niesprawiedliwe

    OdpowiedzUsuń
  28. Bez zbędnego gadania i byle szybko:
    www.czatachowa.pl (również odsłuchać przez internet) lub którakolwiek z mszy prowadzonych http://www.se.neteasy.pl/kalendarz-mszy-sw-o-uzdrowienie
    Moje dziecko zostało dzięki nim uzdrowione, tysiące innych dzieci i dorosłych również, więc nie sądzę żeby Oliwka nie mogła też skorzystać z łaski bożej.
    A tam się można przy okazji dowiedzieć dlaczego. Wszystkich zadających sobie pytania odsyłam do poczytania o modlitwie wstawienniczej coś autorstwa x. Reczko lub o. Witko.
    Z Bogiem i do zobaczenia na mszy.
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziś przypadkowo trafiłam na informację o Was; co mogłam to już zrobiłam - niewielką kwotę wpłaciłam, link do bloga na FB zamieściłam, mam uzbieranych trochę zakrętek to wyślę i BĘDĘ O WAS MYŚLEC I SIĘ MODLIĆ !!!! mam córeczkę, która tydzień temu skończyła 2 latka, więc jakoś tak siłą rzeczy jesteście mi bliskie ! TRZYMAJCIE SIĘ !!! czekam na nowe, oby pozytywne, wiadomości od Was....

    OdpowiedzUsuń
  30. Asiu, jak widzę Twoje szczęście na 1 i 2 zdjęciu to też zastanawiam się dlaczego...Ale wierzę, że Wam się uda. Jesteś taka piękna z uśmiechem na twarzy. Wierzę, że niedługo ten uśmiech pozostanie na Twojej buzi już na zawsze.
    Rozwiesiłam plakaty o waszym małym Skarbie w swoim miasteczku-małym, ale może ktoś będzie mógł coś zrobić.
    Powiedz mi też, czy wysyłać nakrętki jeśli mam ich całą reklamówkę, czy czekać na większą ilość? Zbiera dla Was każde przedszkole w Zduńskiej Woli, maluszki są z Wami! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękne słowa! :* Jeśli chodzi o nakrętki, to już jak wolicie, jak Wam wygodniej;) Buziaczki dla maluszków!

      Usuń
  31. Zbieraja tez panstwo nakretki plastikowe? Prosze o odpowiedz na maila domi1474@wp.pl , gdyz nie wiem czy nie zapomne tu zajrzec. Pozdrawiam,niech sie Pani trzyma ;).

    OdpowiedzUsuń
  32. Proszę zainteresować się witaminą B17- Skutecznym i naturalnym lekarstwem na raka. Najwięcej witaminy B17 zawierają pestki brzoskwiń, wiśni i innych owoców.

    Link:
    http://fitness.wp.pl/zdrowie/metody-naturalne/art91,witamina-b17-w-walce-z-nowotworami.html

    Koncerny medyczne nie produkują witaminy B17, bo zbyt duża liczba ludzi wyleczonych z raka obniżyła by ich dochody. To okrutne, ale prawdziwe. Im nie zależy na wyleczonych, ale na chorych.

    OdpowiedzUsuń

  33. J 9,1-4

    "Przechodząc zobaczył człowieka niewidomego od urodzenia. Jego uczniowie zapytali Go: "Rabbi, kto grzech popełnił: on czy jego rodzice, że się ślepy urodził?" Jezus odpowiedział: "Ani on grzechu nie popełnił, ani jego rodzice, lecz to po to, aby na nim objawiły się dzieła Boga. Trzeba, abyśmy, dopóki dzień jest, spełniali dzieła Tego, który mnie posłał.(...)"

    Pan nie każe, Pan dopuszcza, by tacy ludzie małej wiary, jak my, mieli szanse uwierzyć! Pomyślmy, gdyby każdy człowiek miał wszystko, po co byłby im Chrystus?

    "Trwajcie mocni w wierzę,
    Niech Chrystus, Wschodzące Słońce,
    opromieni wszystkie ciemności Waszego życia
    swoim blaskiem,
    niech skieruje nasze kroki
    na drogę pokoju"
    Benedykt XVI


    OdpowiedzUsuń
  34. "Pierwsza Komunia z białą kokardą
    jak w śniegu z ogonem ptak
    ufaj jak chlopiec z buzią otwartą
    Bogu sie mówi TAK

    Nie rycz jak osioł, nie drżyj jak żaba
    wytrwaj choć nie wiesz jak
    choćby sie cały Kościół zawalił
    Bogu sie mówi TAK

    Miłość zerwaną znieś jak gorączkę
    z chusteczką do nosa w łzach
    ŚWIĘTE CIERPIENIE POCAŁUJ W RĄCZKĘ
    BOGU SIĘ MÓWI TAK "

    ks. Jan Twardowski

    OdpowiedzUsuń