Nasza Waleczna córeczka bardzo dobrze zniosła narkozę i podanie kontrastu. Tym razem, nie musiała leżeć pod tlenem, ani też nie musiała mieć podanych sterydów. Jednakże, nie odpuściła sobie wybudzania się w trakcie badania i wstawania. Już ją znają, wiedzą, że Waleczna jest i że robi takie "niespodzianki", więc jak tylko weszłam do sali, pielęgniarka, ze śmiechem mówiła "Mała znowu szalała" ;))) No, taka jest ta nasza Oliwcia, taki Cudaczek:))) Po wszystkim pojechałyśmy na oddział, gdzie Oliwka, od razu, zażyczyła sobie: "bułe, chlieb suchy i piciu" ;)))) Potem, zaczęła swoje naklejkowe szaleństwo:
Oliwcia została na oddziale z moją mamą, a swoją ukochaną babcią - Jolą. Ja musiałam wrócić do domu, ponieważ totalnie mnie rozłożyło. Jutro wizyta u laryngologa i myślę, że bez antybiotyków się nie obejdzie. Strasznie, tęsknię za Olisią. Pierwszy raz się rozdzieliłyśmy, pierwszy raz w życiu...Jest mi ciężko. Wiem, że to może wydać się śmieszne, ale jestem dość zagubiona i nie mogę odnaleźć się w tej sytuacji. Bez przerwy dzwonię do mamy i pytam, czy wszystko dobrze, czy niunia zjadła, czy chętnie pije, czy śpi, jaki ma humor, co teraz robi i tak ciągle;)
Jutro, jak tylko będziemy coś wiedzieć, to damy znać. Pozdrawiamy!!!!!
Toż to Robokop nie dzieciak!! :) buziaki
OdpowiedzUsuńSilny łobuziak :) !!
OdpowiedzUsuńRozumiem Pani uczucia związane z rozstaniem :) Ja przy pierwszym (w bardziej miłych okolicznościach - byłam na weselu) tez cały czas dzwoniłam, a po powrocie, jak zobaczyłam mają Oliwkę (tez Oliwka :) ) to się poryczałam, że wreszcie mogę ją przytulić po 4 dniach :)
OdpowiedzUsuńJejuuu jaka ona jest słodziutkaaaa :) Balonik musi być! :) Ściskam przeogromnie i czekam na dobre wieści wieści jutro ;*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dobre wieści i myślami jestem z wami jak zawsze zreszta. A ty sie Asiu kuruj żebyś nam sie jeszcze bardziej nie rozłożyła!
OdpowiedzUsuńŚLICZNIE WYGLĄDA JAKBY JEJ NIC NIE BYŁO JEST TAKA DZIELNA-NIE JEDEN DOROSŁY NIE MIAŁ BY SIŁY A WASZ ANIOŁEK MA-POZDRAWIAM AGA Z G-D
OdpowiedzUsuńUściski dla małego Aniołka i czekamy jutro na dobre wieści całą ekipą modlimy się za wstawiennictwem Jana Pawła II
OdpowiedzUsuńdzielna, radosna dziewczynka...większość dorosłych osób już dawno by się załamało, dzieci są takie cudowne. Jest śliczna, wcale też nie widać że coś się dzieje a to dobry znak! Pani Asiu nie ma co się dziwić że Pani się rozłożyła - nieprzespane noce, ogromny stres, prawdopodobnie niewłaściwe odżywianie związane z obecnymi problemami to wszystko bardzo wpływa na odporność organizmu. Proszę o siebie dbać i nie martwić się - babcia na pewno sobie poradzi z malutką. Ściskam mocniutko
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Wszystko bedzie dobrze:)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Wami
OdpowiedzUsuńczekam na
dobre wieści wieści jutro.
Pozdrawiamy
czuwają aniołki czuwają nad naszą dzielną niunią...widać się nad Oliwcią skupiły skoro Ciebie rozłożyło;) kuruj się a my dalej wszyscy trzymamy kciukasy !!!! Ewa
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze, jutro będą dobre wieści, wszyscy o to się modlą,o to proszą i mocno trzymają kciuuuki. Pozdrawiam, Sylwia
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za MALEGo Wojownika- Wygra tą bitwę, modlimy sie za Was. Pani Asiu proszę życzę szybkiego powortu do zdrowia. Czekamy na dobre wieści.
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniałymi rodzicami wspaniałej, ślicznej dziewczynki.
OdpowiedzUsuńOliwka ma w oczach siłę! Jak mogłaby zostawić takich rodziców???? Wygra, o to jestem spokojny.
Dzisiaj odkryłem wasz blog i od dzisiaj aż do wyzdrowienia Oliwki będę z wami.
Witam, chcę tylko powiedzieć, że jestem z Wami i modlę się o zdrowie dla Waszej wspaniałej córeczki...moc uścisków
OdpowiedzUsuńJest Pani wspaniałą Mamą!
OdpowiedzUsuńMamą przez duże M.
Trzymam kciuki za wyniki, które MUSZĄ być dobre!
Buziaki! Magda.
Bardzo sie wzruszylam kiedy czytalam pani slowa. Moj maly synek przegral z hepatoblastoma. lezelismy w tym samym szpitalu co wy. kiedy czytam pani bloga to czuje sie tak jakbym to ja go pisala kiedy Piotrus chorowal. Dokladnie te same przezycia, cierpienie, bol i tesknota za normalnoscia. Prosze nigdy nie przestawac wierzyc ze wam sie uda. Bede sie za Oliwcie mocno modlic.
OdpowiedzUsuńPękło mi serce, kiedy przeczytałam Pani słowa...Nie wiem, co mam napisać...To wszystko jest takie straszne. Cierpienie dziecka i jego rodziców...to takie niezrozumiałe...niepojęte...;(
UsuńWalczcie i badzcie dalej tacy dzielni, dla Oliwki. Ona jest teraz najwazniejsza. W jedno chce wierzyc, to wszystko co sie przytrafia naszym dzieciom musi miec jakis glebszy sens, tylko obawiam sie ze nam nie bedzie dane go w tym zyciu poznac. Poprosze mojego malego aniolka w niebie zeby sie za waszym skarbem u bozi wstawil.
UsuńI znowu płaczę czytając Pani wpis...dziękuję za ciepłe słowa...przytulam mocno!
OdpowiedzUsuń