poniedziałek, 11 marca 2013

gdyby kózka nie skakała...

Witajcie, 

Kochani, postanowiłam, ze napiszę chociaż parę słów, bo wiem, że czekacie, jak wizyta u kardiologa. Wszystko w porządku, pan doktor nie chce nas już więcej widzieć:) 
Niestety, dzisiejszy dzień nie był dla nas najlepszy. Oliwka "biegała", skakała, wariowała, aż upadła tak nieszczęśliwie, ze noga spuchła jak balon. Pojechaliśmy do szpitala, tam nerwy, bieganina, prześwietlenie i noga skręcona:( Pani doktor proponowała założenie gipsu na kilka dnia, ale się nie zgodziłam. Obiecałam, że będę ją wszędzie nosić, tak, żeby stopa odpoczęła i żeby opuchlizna odpuściła...Oliwka była dziś bardzo dzielna, cały czas mówiła: "Nie martw się mamo, Olisia jest zdrowa i wróci do domu." To spowodowało, że się rozkleiłam...przypomniałam sobie, jak trafiliśmy tutaj 13 września 2012 roku...powrócił strach, że nas zatrzymają w szpitalu...że dzisiejszą noc spędzimy  z dala od domu...
jestem wykończona...myślałam, że będzie łatwiej...wierzyłam, że jak usłyszę, że jest zdrowa, to wróci nasze dawne życie...że minie ten niewytłumaczalny lęk...a tymczasem nie mogę normalnie funkcjonować...nic mi się nie chce...zdziczałam...najchętniej nie wychodziłabym z domu....
Nie piszę tego, by się wyżalić. Chciałabym uświadomić innym, ze powrót do dawnego życia, do życia sprzed choroby nowotworowej, jest po prostu niemożliwy(to chyba w moim przypadku), a w każdym razie szalenie trudny. Nie chodzi nawet o to, że wszystko sie przewartościowało, że patrzę inaczej na życie...
Gdy Oliwia pojawiła sie na swiecie, narodził się we mnie strach, czy podołam, czy bedę dobrą matką...chciałam ją ochronić przed wszystkim, co najgorsze...myślałam, że mam wpływ na wszystko...
a tymczasem...tymczasem życie dzieje się tak trochę bez nas...i poza nami...I to mnie przeraża...boję się tego, na co nie mam wpływu...a nie mam na większość wydarzeń...Moja mama mi powtarza: "Asia, co ma być, to będzie i choćbyś włosy z głowy rwała, biegu pewnych zdarzeń nie odwrócisz..." Niby to wiem, niby to rozumiem...gorzej to zastosować i sobie przetłumaczyc. Nie umiem wyciszyc emocji, które wychodzą dopiero teraz...Jestem chora, moja psychika jest chora i moje ciało choruje...mam napadowy ból ucha, ból gardła, pleców, jednego dnia mam katar, na następny juz nie mam, ale za to boli mnie głowa i czuję się tak, jakby coś mnie rozkładało...czasem nie mam siły wstać z łóżka...złoszczę się na siebie...za to jaka jestem...że nie umiem być "superwoman"...że moje negatywne emocje udzielają się Oliwce...wstyd mi za samą siebie...gdyby tylko wiedziała, że jej matka to takie flaki z olejem...
Poszukiwanie informacji o rodzaju guza, jaki miała Oliwka nie pomaga...Szukam tego "magicznego" zdania, że to nie powraca...ale zamiast tego znajduję, ze potrafi nawracac co dwa lata...i znowu siedzę i wyję...
i piszę czarne scenariusze...i myslę: "Boże, co będzie jesli..." I jeszcze do tego mail z info o kosztach najbliższej kontroli...prawie 8 tysięcy euro...Jezu...jak my damy radę...

Zgłosiłam się na terapię...za tydzień mam zacząć...trzymajcie kciuki za matkę - histeryczkę...Mam nadzieję, ze chociaż trochę wrócę do świata "żywych"...

Mocno Was ściskam...myślę o Was ciepło! 

PS Kochani, jest cudowna wiadomość od rodziców Karolinki Urban!!! Przeczytajcie koniecznie!
http://karolinkaurban.blogspot.com/2013/03/cudowna-i-nieprawdopodobna-wiadomosc.html  



22 komentarze:

  1. Witaj.Nie jest az tak zle bo mowisz o tym co przezywasz.To co przezylas przez ostatni dllllugi czas,jak stawialas czola kolejnemu wyzwaniu,jak walczylas,kidys musial twoj mozg odragowc i wlasnie teraz to sie dzieje,ale tak silna mama jakTy poradzi sobie,zobaczysz,wszystko bedzie dobrze. Trzymam kciuki i cmokasy dla Oliwci.Jola

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Pani Asiu... Powinna miec Pani zakaz wchodznia w google i wpisywania slowa "blastoma"... Mysle, ze terapia przyniesie wiele dobrego. Kazdy z nas nosi w sobie jakies leki, smutki i zale, tylko niewiele z nas jest na tyle silnym by mowic to na glos... Pani Asiu, macie absolutnie prawo by czuc strach po tym wszystkim co przeszliscie, a w zasadzie przechodzicie w zwiazku z kolejna choroba w Waszej rodzinie. Strach pozwala nam byc czujnym, tworzy swoista bariere ochronna, ale ta bariera jest niestety mocna tylko od srodka. Czlowiekowi trudno jest sie z niej wydostac, jest jak w wiezieniu. A sily z zewnatrz i tak zrobia co maja zrobic.

    Pani Asiu, zaden ze mnie psycholog, ale moze pomogloby wam zaplanowanie czegos dla siebie. Zaczac od krotkiego okresu-np. za miesiac ognisko w lesie nad jeziorem i pieczenie kielbasek razem z Oliwka (my juz taki eksces zaliczylismy tydzien temu!!!), potem cos na wakacje- wyjazd na 3-5 dni w jakas niedluga podroz, gdziez niedaleko, na ile wam srodki pozwola, potem planowanie jakis zajec dla Oliwki - moze zajecia plastyczne, taniec... Chodzi o to by plany na przyszlosc nie ograniczaly sie jedynie do kolejnych wizyt u lekarza, rehabilitacji, kontroli. Przez jakis czas to bedzie kluczowy element waszego zycia, ale nie pozwolcie by to zdominowalo Wasza przyszlosc... Oprocz tego Olisia musi miec normalne dziecinstwo, i rodzicow niepozbawionych marzen i planow na przyszlosc. Jestem przekonana, ze Wam sie uda! :)

    Pani Asiu, Adrianie i Oliwko, choc dawno nie zamieszczalam wpisu, mysle o was caly czas nieprzerwanie. Jestesmy z Wami i dalej bedziemy was wspierac.

    OdpowiedzUsuń
  3. To co piszesz jest całkowicie zrozumiałe. Tyle, że tak jak pisałaś - nie masz na pewne rzeczy wpływu... Co można robić? My się o Was modlimy (pieniązków zbyt wiele nie mamy, ale cośtam Olisi przesyłaliśmy i jak będziemy mieli znowu przypływ, to prześlemy. To nie jest dużo - ale to nie tak, że uważamy, że Pan Bóg załatwi wszystko za nas). Tak czy inaczej wiedz, że tak modlę się o zdrowie mojej córy, tak samo w modlitwie wspominam o Olisi. A takich rodzin, które myślą o Was jest bardzo dużo.
    Nie wiem czy uśmiechnęłaś się czytając to, czy może zdenerwowałaś Asiu (bo wiem, że zdaje sobie sprawę, że po Waszych przejściach trudno jest ufać i wierzyć w Opatrzność), ale mam nadzieję, że każdy kolejny dzień przyniesie zdrowie Oliwce i uleczenie dla Twojego serduszka. Trzymajcie się i pamiętajcie, że jesteście wspaniali! Kasia Ch.

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu nie oskarżaj się, jesteś cudowną matką, bez względu na to co się dzieje. Dzięki Tobie i Twojej rodzinie, waszej walce Oliwka jest zdrowa. Ale to, że po tak strasznych przeżyciach boisz się o swoją córeczkę jest naturalną rzeczą! Jak pisałaś - bałaś się już jak Olisia się urodziła. Co prawda to inny strach, ale jednak on zawsze jest. Każda matka tak ma... Więc uwierz mi, to jest NORMALNE. Twój organizm przeszedł niewyobrażalny stres i teraz musi odreagować. A jak czuje się mąż? Ciesze się, że zapisałaś się na terapię i trzymam kciuki, żeby znalazł się ktoś kto będzie potrafił pomóc. Będzie dobrze! Wiosna idzie, słoneczko to może i ochota na spacerki się pojawi. Może warto gdzieś wyjechać , tylko Wy we trójeczkę? Jakieś ciche spokojne miejsce? Wiem , że Olisia potrzebuje ćwiczeń, ale może chociaż weekend.
    No i kózka niech uważa jak skacze :D
    Trzymajcie się!
    Karolina z Rodziną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Asiu, damy radę wszyscy, bo kochamy Oliwkę, nikt nie opuści Oliwkowej rodziny. A guz nie wróci, nie ma prawa, bo został zlikwidowany przez znakomitych specjalistów, pogromców smoków.Głowa do góry Asiu Zwycięska, tak to już jest ,że po boju rycerz musi odpocząć i wyleczyć rany. Całuski serduszkowe dla Olisi od Karolinki z Katowic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu kochana zatroskana mamo. nie ma co ci sie dziwic. nie oszukujmy sie, kazdy z nas tak samo jak ty martwilby sie zeby ten wstretny rak nie powrocil do dziecka. nie chcesz stracic swojej coreczki i nie stracisz. ten blog jest tez po to abys mogla sie wyzalic jak bardzo sie boisz. Olisia moze mniej dlatego ze ona chyba nie zdaje sobie sprawy do konca ze to byla walka o jej zycie. dzieci nie do konca rozumieja pojecie smierc, ale sa bardzo madre i rozumia wiecej niz myslimy. gdzies pewnie wie ze cos bylo nie tak ale napewno nie zdaje sobie sprawy ze otarla sie o smierc, a Ty Asienko jestes wspaniala kazda matka walczy o swe dziecko zbieraj pieniadze nadal masz do tego prawo na nasze zarobki polskie 8000 euro jest niewyobrazalne :( nie martw sie kochana uzbieramy razem wszyscy ta kwote i bedziemy zbierac tyle razy ile bedzie trzeba bo masz nas ludzi korzy pokochali was jak swoja rodzine ! to wy mamy dzieci chorych nauczylyscie mnie cieszysz sie kazdym dniem i nie narzekac na blachostki ze dziecko daje popalic czy cos. teraz to ze daje mi popalic jest szczesciem moim od Boga. Asiu nie zalamuj sie pisz wygadaj nam sie tutaj zeby lzej ci kochanie bylo. a Wy z Olinka walczcie nadal i jescze raz walczcie bo juz jest dobrze i bedzie ! nie zapominaj szturmowac nieba raz dziennie :) calujemy was mocno pozdrawiam mama dwoch chlopcow

    OdpowiedzUsuń
  7. Asiu Waleczna, mój syn ma 39 lat a strach o niego jaki zrodził się w dniu jego narodzin towarzyszy mi cały czas. Jego choroby , złe dzieci które go skrzywdziły, źli ludzie, którzy czynią nam zło bo im to sprawia radość, to codzienność, tego się nie uniknie, ale my się nie damy, prawda Asiu, Oliwka, jej mama i tato zawsze zwyciężą, zawsze bo tak ma być i basta. O dziecko boi się tylko ten co kocha.

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Asiu!!

    Zbyt surowo się oceniasz ... To co przeszliście można porównać do wielkiego maratonu ... i to bez wcześniejszych przygotowań. Teraz powoli to wszystko wychodzi ... Wasza postawa to jeden wielki heroizm a teraz po prostu organizm bez tej adrenaliny, która Wam towarzyszyła miejmy nadzieję w najgorszych już chwilach trochę potrzebuje się zregenerować ... stąd zapewne te obecne stany. Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę i nie boisz się do tego przyznać ... To też kolejny dowód jak Wielkim jesteś Człowiekiem! Głowa do góry ... tyle osób jest z Wami ... niech to doda chociaż trochę sił w tej regeneracji ... Resztę zrobi uśmiech Oliwki :), którą mocno waraz ze swoją Rodziną ściskam!
    Sebastian z G-dza!

    OdpowiedzUsuń
  9. Asiu droga, biedna, nieszczęśliwa...
    :( Bardzo mnie martwi stan w jakim się znalazłaś... Niestety sprawdziło się to co pisałam to już daawno, że nawet jak Oliśka będzie już zdrowa to w Was na zawsze pozostanie lęk przed przyszłością. Czy "to" nie wróci, czy już wszystko będzie dobrze. To myślenie, troska, obawa i strach Cię zabija. Puścił długotrwały stres, chorujesz cała, powaliło Cię na całej linii. Uwierz mi - do czasu. Zaczniesz cieszyć się życiem i Twoim Maluchem ale jeszcze nie teraz. Zwłaszcza, że choroba w Twojej rodzinie uderzyła znów w Twoja psychikę. Nie ma w tym nic dziwnego, że się rozłożyłaś, że nie widzisz pozytywnych stron życia, że wszystko jest szarobure i bez sensu...
    Kochanie...przechodziłam duży stres i dopiero jak już było po nim to dopiero po jakimś czasie dopadło mnie coś niewytłumaczalnego. Nie byłam w stanie nic zrobić. Leżałam całymi dniami ze wzrokiem tępo wbitym w ścianę...Nie chciało mi się ubierać, myć, jeść. Dzieciom gotowała moja mama, która odprowadzała i przyprowadzała starszą córkę do i ze szkoły... Nie wychodziłam z domu bo miałam lęki, łapały mnie ogromne stany nerwicowe gdy byłam sama. Nogi odmawiały posłuszeństwa... Nic mnie nie cieszyło...Bałam się...bałam się... życia... Mimo, że miałam dopiero 24 lata, czułam się jak stara kobieta co nic jej już nie czeka.
    Jak się uśmiechać? Czekałam tylko na następny cios. Trwało to miesiąc...
    Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na terapię :) Ona Ci Asiu pomoże. Zbyt dużo przeszłaś. Zbyt wiele...Stan w którym się znalazłaś nie jest niczym dziwnym ale samej ciężko by było Ci z tego wybrnąć. Zwłaszcza, że "to" dopadło kogoś kogo kochasz. I już nie chce odpuścić :(
    Na kiedy potrzebujecie kasę na wyjazd?

    Co do Karolinki to świetna wiadomość! Podobnie jak u Dominika - rezonans wyszedł dobrze :) Fajnie, że tym Dzieciakom słoneczko zaświeciło nad główkami mimo, że zima ostra znów :)

    Asik wykup sobie Bellergot. Z tym, że jest on na receptę. To uspokajające leki z Herbapolu, które pomagają mi przetrwać ciężkie dni jak mnie czasem coś dopadnie. A stresów w dzisiejszych czasach nie brakuje, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  10. potrzebujesz pomocy psychologa, kogos , kto pomoze Ci nie ześwirować.. tutaj nie pomogą słowa "ogarnij się, przestan pisac czerne scenariusze". Tutaj tylko specjalista może Ci pomóc. Inaczej sfiksujesz. Oliwka kichnie i panika, kontrolna wizyta - panika, oczekiwanie na wyniki - mega panika. To normalne zachowanie po tym, co przeszłaś. Budzisz sie i myślisz "a co jeśli". Nie mozesz zasnac bo umartwiasz sie "na zapas". Musisz szukac pomocy u profesjonalistów. Trzymam za Ciebie kciuki ! K.

    OdpowiedzUsuń
  11. ciesz sie , ze u kardiologa wszytsko ok , na to liczylam.mam nadzieje , ze opuchlizna szybko zejdzie i Oliwka bedzie mogla brykac...
    Pani Asiu , mysle , ze kazda matke po urodzeniu dziecka dopadaja takie watpliowsci , my mamusiki chcemy ochronic nasze pociechy przed calym zlem tego swiata , zeby im wlos z glowy nie spadl , ale niestety sie nie da...
    nie moze Pani miec do siebie pretensji , ostatnie miesiace spedzila Pani z Oliwka w szpitalu , codzien patrzac na cierpienie coreczki i innych dzieci.to normalne , ze nie moze Pani sie odnalezc , ale glowa do gory minie troche czasu i wroci Pani do normalnosci , moze terapia troche pomoze , bardzo sie ciesze , ze Pani sie zapisala... a lek o Oliwke bedzie Panstwu towarzyszyl caly czas , schowala Pani termometr to znalazla Pani inny sposob na zadreczanie sie , Pani Asiu nie ma co gdybac i ukladac scenariuszy , miejmy nadzieje , ze zden scenariusz sie nie potwierdzi.
    A Pani niech podgrzeje te flaki z olejem i glowa do gory , da Pani rade , przeciez nie ma nic co pokona wasza milosc ,pokona Pania , juz niedlugo zapewne bedzie Pani sie czula coraz lepiej , tylko trzeba czasu , a dla Oliwki musi Pani codzien wstac z tego lozka i probowac sie cieszyc z tego co ma...
    a co do pieniazkow to wiem , ze to sa ogromne koszty , ale w kupie sila , jakos damy rade.
    przyszedl juz kosztorys za operacje , ile macie w ogole pieniedzy do dyzspozycji ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Oliwkowa Rodzinko ,
    ciagle sa potrzebne pieniazki na leczenie naszej walecznej.8 tysiecy euro to ogromna suma, a oliwka musi przechodzi kontrole co 3 miesiace.
    moze wspolnie wymyslmy jak mozna pomoc tej rodzinie.uzadzmy burze mozgow!!!
    prosze w komentarzach pisac swoje pomysly , moze wspolnie cos zrealizujemy

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Asiu, bez obaw 8tys.euro to tylko ok.33 tys. złotych, ślina wobec pierwszej wpłaty, zaczną spływać pieniążki z PIT-ów / robię cały czas wolontariat dla Olisi / będą też wsparcia indywidualne, nie jest tak źle, Oliwkowa Rodzina da radę. Całuję wszystkich rycerzy Olisi i Olinkę Zwycięską ,i wszystkich .....wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  14. 13 września to data moich urodzin...

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Asiu- moim zdaniem, na skręconą nóżkę Oliwki bardzo sprawdził by się taping a przynajmniej zapobiegł dodatowym mikrourazom. Pozdrawiam iwona

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie dobrze trzymaj się i nie poddawaj, terapia na pewno pomoże Ci spojrzeć na świat w lepszych kolorach.rozumiem Cię bardzo dobrze, moje dziecko było 2 razy w szpitalu a ja też teraz strasznie się o niego boję, a to nie było aż tak poważne jak w Twoim przypadku. nie zalamuj się jesteś świetną matką, która wiele przeszla walcząc o życie swojego dziecka i twoje zachowanie jest zrozumiałe w takiej sytuacji. Dałaś radę aż tyle unieść, niektórzy się poddają zostawiają swoje dzieci w takich sytuacjach a Ty byłaś przy niej i ona o tym wie i zawsze będzie czuła że mama ją kocha i że była przy niej w najtrudniejszych chwilach i że zawsze będzie gdy zajdzie taka potrzeba.Podziwiam Cię za siłę jaką miałaś, ja nie wiem czy dałabym radę tyle unieśc. Będzie dobrze zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mamo Asiu!!! Nie jesteś żadna wariatka ani histeryczka. Jesteś normalną troskliwą, opiekuńczą i kochającą matką a strach o własne dziecko to rzecz naturalna dla każdej z nas. A już zwłaszcza po takich przejściach. Ja ostatnio dwa dni przepłakałam jak mi powiedziano w przedszkolu żebym zrobiła dziecku diagnozę psychologiczno - pedagogiczną bo ma problemy z wymową, koncentracją i nie chce współpracować z logopedą. Od razu miałam najgorsze myśli w głowie co mi tam zdiagnozują i od razu sobie wmówiłam że jestem złą matką i że to moja wina. Na szczęście dwa dni później mały miał badania audiologiczne i super się zachowywał, rozmawiał z Panią doktor, był cichutko, ładnie naciskał guziczki jak słyszał dźwięki a jak zaczął mówić że słyszy w prawym uchu albo w lewym uchu to Pani nie mogła uwierzyć że on tak ładnie odróżnia prawą i lewą stronę. I powiedziała że mam na prawdę super dziecko :)) Taka byłam dumna i szczęśliwa. Każda z nas wariuje czasami właśnie dlatego że tak bardzo kochamy swoje dzieciaczki, i taka już chyba przypadłość że jak coś jest nie tak to od razu czarny scenariusz widzimy. Ale przecież Olisia jest teraz zdrowa, śmieje się, klei kleje... itd. i jest bardzo mądrą dziewczynką. I ma najwspanialszą mamę na świecie - prawdziwą "superwoman". A na terapię idź bo na pewno przyda Ci się uspokojenie po tych wszystkich wydarzaniach. I pamiętaj że jesteś cudowną mamą! Paulina Pianka

    OdpowiedzUsuń
  18. Asieńko,doskonale Cie rozumiem. Potrzebujesz czasu,żeby wrócić do normalnego życia. Jesteś wspaniałą Kobietą i Matką. Pozwól sobie na chwile słabości i smutku...masz do tego prawo!Trzymam kciuki za Ciebie i myślę ciepło...Ania

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochani , dacie radę jesteśmy z Wami

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzeba zaklinać przyszłość: nie będzie żadnego nawrotu, na kontrole uda się uzbierać pieniądze. Oliwka-bohaterka pokonała jednego potwora, już żaden nie ośmieli się jej zaatakować.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudne te oczka Olisi, samo zdrowie, potwór na pewno został pozbawiony życia i już nigdy nie wróci, Asiu Zwycięska, bez obaw.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję za ten post, pokazuje bardzo ważną sprawę, często pomijaną. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się powoli układało. W jakiś sposób staram się rozumieć Pani strach. Mam małą córeczkę i odkąd się poczęła, ciągle o nią drżę. Wcześniej nie znałam siebie takiej. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń