poniedziałek, 18 listopada 2013

na przekór jesieni cz. 2

Witajcie!

Dawno się nie odzywałyśmy...za to Wy się odzywacie do nas często;) Zadajecie mi wiele pytań, dzielicie się swoimi przemyśleniami na temat cierpienia, choroby i odchodzenia...Nie jestem w stanie odpowiedzieć na większość z nich...nie wiem dlaczego dzieci cierpią...nie wiem i nie rozumiem dlaczego umierają...już to pisałam - moja wiara jest zbyt słaba, zbyt płytka...a może ja robię się powoli nieczuła...chowam się w swojej skorupie niczym żółw, zbroję się w hardość...nie wiem, Kochani...w takich momentach, kiedy dowiaduję się, że jakiś Waleczny Mały Rycerz przyjmuje zaproszenie od Boga i przenosi się piętro wyżej, pragnę wierzyć, że to wszystko ma jakiś sens...chcę w to wierzyć, bo inaczej bym oszalała...
Wczoraj otrzymałam smutną wiadomość, że odszedł synek kogoś, kogo dobrze znam...rozmowa z koleżanką przywołała wspomnienia naszej walki...przypomniałam sobie, że przed wyjazdem do Tubingen otrzymałam od Pauliny książkę...to była "Chata"...Paula powiedziała, że ta książka jest wyjątkowa i może pozwoli mi spojrzeć inaczej na samego Boga...byłam bardzo sceptycznie nastawiona...jednak podróż do Kliniki bardzo się dłużyła...sięgnęłam po prezent...zaczęłam czytać...i...postanowiłam nie kończyć za szybko;-) Zostawiłam sobie kilkadziesiąt stron na czas pobytu w Tybindze...po przyjeździe rzuciłam ją do torebki...i zupełnie o niej zapomniałam - przecież tyle się działo! "Znalazłam" ją przypadkiem...czuwałam akurat przy Oliwce na oddziale intensywnej opieki medycznej...czas po pierwszej operacji był ciężki...potrzebowałam chusteczek...sięgnęłam do torebki...a tam "ona"...wyjęłam i zaczęłam czytać...akurat na ten trudny dzień przypadła mi w udziale część o Niebie...Nie macie pojęcia, jak ja się zryczałam...bo Oliwka, bo tekst niesamowity...bo wszystko...kiedy skończyłam czytać, czułam lekkie oszołomienie...Czy zmieniła moje myślenie? Trochę tak...kiedy na spoczynek odchodzi dziecko...wyobrażam sobie, że idzie do właśnie tego Nieba, do właśnie tego Boga...że cierpienie zsyła nie On...że On tylko zabiera do siebie, by ulżyć...chcę w to wierzyć...tak sobie to ułożyłam...może to dość proste...może naiwne...nie wiem...

Zaczęłam dość melancholijnie, ale u nas o żadnej melancholii nie może być mowy! Walczymy z jesiennymi nastrojami. Otulamy się ciepłem świec, aromatami korzennych przypraw...dużo spacerujemy, wdychamy wilgotne, może już trochę "spleśniałe" powietrze, karmimy się owocami jesieni, pieczemy jabłka, chrupiemy orzechy, wyjadamy miód ze słoika - kurcze, jest pięknie!




Oliwka ciągle uczy się nowych rzeczy - umie już liczyć do 18, rozpoznaje poszczególne litery i opanowała wszystkie (!) piosenki z "Pana Kleksa" :) Dalej bawi nas swoimi niesamowitymi tekstami. Stwierdziłam, że ja powinnam to gdzieś zapisywać, bo tego się po prostu nie da powtórzyć! ;-)






A ja...nie narzekam, nie myślę o jesiennej słocie, o tym, ze za oknem szaro, że szybko robi się ciemno...ostatnio budzę się koło piątej...wita mnie mglisty poranek...miasto wygląda jak otulone puchową kołdrą...cisza wszędzie...lubię się w nią zasłuchiwać...to jest właśnie mój zahir...moja mistyczna chwila, kiedy mogę podziękować mojemu Bogu za spokojną noc...moją i mojego dziecka...potem przychodzi dzień...dzień wyjątkowy...Oliwka ma dobry humor, apetyt dopisuje, nóżki ładnie "pracują"...żyję z dnia na dzień...odznaczam dobre chwile, wyjątkowe momenty, proste rzeczy...w prostocie siła...myślę pozytywnie...już się nie boję...wyrzuciłam lęki...jestem silna...jestem szczęśliwa i nie jest to szczęście udawane...córeczko...dziękuję...to Ty mnie tego nauczyłaś...










Jeśli macie gorszy czas...pomyślcie o tych, którzy ciągle walczą...przytulcie ich w swoich myślach...doceniajcie chwile...niech piękne momenty ogrzewają Was niczym ogień w chłodne dni...wszystkiego dobrego, Kochani!

39 komentarzy:

  1. Takiego wpisu właśnie dziś mi było trzeba :-) buziaki! :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze do usług! ;) Buziaczki dla Adasia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Są dni słabości,właśnie taki dzisiaj mam. Jednak po przeczytaniu tego wszystkiego,jakoś mi lepiej. Tak Asiu,podniosłaś mnie na duchu. Ja wiem,ze ludzie mają o 180 stopni gorzej,że trzeba doceniać to co się ma,jednak przychodzą takie dni,ze po prostu bez powodu jest smutno. Jednak trzeba myśleć pozytywnie. A tak teraz do Was,cudownie się czyta o Oliwce,która jest zdrowa,która rośnie,coraz więcej rzeczy poznaje umie. Tego nie da się opisać jak serce się cieszy. Kochane buziaczki dla Was;*
    Melania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meluś, pozdrawiamy i przytulamy, żeby Ci się cieplej na serduszku zrobiło! Jak to mówi Oliwka: "nie bąć niewesioła" ;-))))

      :***

      Usuń
  4. Mi tez. mowilam ci juz ze pieknie piszesz i ze czekam na ksiazke.... Nie teraz... za kilka lat. A co tam....teraz zycze Wam nie tylko zdrowia ale rowniez bogactwa, tego materialnego. A z Twoim doborem slow.... Asiu....
    Oliwka jest cudowna, A w tym turkusowym plaszczyku, zjadloby sie ja po prostu..mysle o Was ciagle. I podoba mi sie "ta" Twoja wiara w tego Twojego Boga. Mimo wszystko jest tak gleboka.... Bo Ty po prostu momo strachu wierzysz ze bedziesz kiedys uczestniczyc w slubie swojej corki, a co tam babcia bedziesz, a moze i praprababcia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, tyle przede mną! Życie czeka! ;-)

      Buziaki!!!

      Usuń
  5. :) jak ja bardzo lubie czytac te piekne wiadomosci od Was

    OdpowiedzUsuń
  6. No i mam nadzieje ze nie jestem jedynym facetem który czytając ten blog płacze.
    Wiecie co: ten blog działa na mnie kojąco, moja córka mimo że jest wcześniakiem wyjęty z powodu spadające tętna okazała się być zdrowa. Miała mały wylew w główce i torbiel 5mm. Kurcze mam 30 lat a boje się o nią bardzo. Jak ma gorączkę po szczepieniu chodziłem jak na szpilkach myśląc że to może coś innego. Mojej żonie nic nie mowie co przychodzi mi do głowy, bo zakazana by mi czytać blogów o walczących rycerzach. Często robie to po za domem w telefonie i jak czytam o krzywdzie dzieci to nawet siedząc na Okęciu patrząc na samoloty potrafię płakać jak bóbr. Boje się ze Oliwka tez może na coś zachorować ale wiem ze to co przychodzi mi do głowy to pod w plywem tej krzywdy dzieci, chce przestać ze swoim nałogiem, ale chcę również pomagać w taki sposób jak potrafię innym rodzica.
    Sam niemniej co pisać bo ta moja wypowiedź jest chyba chaotyczna.
    Pani Asiu, dziekuje

    Szymon i Oliwka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Szymonie, dziękuję za piękny wpis, za podzielenie się swoimi emocjami!
      Proszę myśleć pozytywnie i nie dawać się gorszym nastrojom!
      Przesyłamy ogromnego buziaka dla Oliwki!!!! Moc pozdrowień!

      Usuń
  7. Pani Asiu wcozraj odpalilam komputer z mysla "przeciez to jest niemozliwoscia zeby tyle czasu nie bylo zadnych wiesci,zadnego wpisu,musze do nich napisac i dowiedziedziec sie co slychac" a tu niespodzianka.wpis od Pani.stesknilismy sie troche.wiem ze byly jakies male wpisy na fb ale to nie to samo....tak sie ciesze,ze u was wszystko ok,ze dajecie rade,ze jestescie szczesliwi.tak to prawda te nasze male pociechy wiele nas ucza i daja nam ogromne szczescie...trzymajcie tak dalej....i prosze czesciej sie odzywac!!!!!!!!!
    Pani Asiu a co z Pani ksiazka.tak.slicznie Pani pisze.chetnie by. sie zaglebila w takiej lekturze.
    a zwrot z us jest i rachunek za operacje?przepaszam ze tak wszystko na raz ale tyle zadnych wiesci nie bylo.miala byc jakas akcja charytatywna dla oliwki trzeba w czyms pomoc moze?
    mysle ze nie tylko Pani nie umie odpowiedziec na te pytania odnoscie odchodzenia dzieci to jest niepojete i straszne...
    trzymajcie sie dalej tak.dobrze i prosze pozdrowic Pana Adriana zeby nie czul sie przez nas zapomniany;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a tu taka niespodzianka...mama Oliwki popełniła wpis;-)
      Nic nie wiemy, na wszystko czekamy! Jesli będą jakiś "finansowe" nowiny, to oczywiscie, ze damy znac, bo inaczej nie wypada. Wstrzymaliśmy wszystkie akcje charytatywne, póki nie dowiemy się, ile z 1%.


      Buziaki!

      Usuń
  8. Księżniczko Zwycięska jesteś niesamowita, jesteś w promieniach światła od Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, jak pięknie napisane! :*

      Usuń
    2. Jak mi żal Waleczna Olisiu że mieszkam tak daleko, byłabyś rozpieszczana przeze mnie ogromnie, za tę waleczność, za te roześmianie oczka mimo tak ciężkiego leczenia i tak ciężkich operacji, skarbie maleńki, jesteś niesamowita.

      Usuń
  9. Jesteście wspaniałe Dziewczynki! Uwielbiam Was! ściskam mocno i przesyłam buziaczki z Torunia, Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karola, pozdrawiamy Toruń i motocyklistów!!!! ;-)

      Usuń
  10. Cieszę się, że radość przebija strach :) pewnie czasami też bywa ciężko, ale ja wierzę, że będzie już tylko dobrze, nim się obejrzymy, a ujrzymy wpis " PIERWSZY DZIEŃ SZKOŁY Olisi" .. latka lecą i niech lecą w spokoju i beztrosko :) Miło jest ujrzeć Oliwię uśmiechniętą i pomagającą w kuchni :) Jeśli będzie chciała prowadzić restaurację w przyszłości, ja będę w niej częstym gościem bo widać że uwielbia gotować :) Pewnie będzie lepsza niż Magda G. :D
    Buziaki dla Was wspaniałe dziewczyny ! :* :*
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za tak ciepłe słowa! Ucałowania dla chłopców!

      Usuń
  11. Pani Asiu, łza się kręci, jak zwykle - cudowny wpis. Serce rośnie czytając, że Oliwka ma się dobrze, że nie jest Pani"niewesioła", że żyjecie już spokojnie, a na pewno spokojniej żyje Pani. Zdjęcia, które Pani dodała z okresu pobytu Miśki w szpitalu przypominają Nam ile Ona wycierpiała, ile wycierpieliście Wy - Rodzice. Ale proszę spojrzeć, na, jeśli można to tak w ogóle nazwać- "pozytywny aspekt" choroby - jak pięknie potrafi Pani cieszyć się teraz życiem. Tego nauczyła Oliwka nie tylko Panią- nauczyła też mnie. Dziękuję Ci Mały WIELKI Człowieczku !
    Agnieszka L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ma Pani rację, Pani Agnieszko - "always look on the bright side of life"!
      Pozdrawiamy serdecznie! :*

      Usuń
  12. Czytam pani bloga od bardzo dawna,ale nigdy nic nie pisałam w komentarzach,ponieważ nawet nie wyobrażam sobie jakimi słowami można pocieszyć cierpiących
    rodziców.Ja jestem już babcią i myśl o chorobie dzieci wprost mnie paraliżuje.
    Dzisiaj poczułam chęć napisania tylko kilku słów.
    Pani córeczka może być dumna z takiej mamy.
    Pani jest przykładem na to,że miłość i wiara czynią cuda.Podziwiam Panią i kończę cytatem z książki,o której Pani wspominała,a która dla mnie też jest jakaś mistyczna:
    "Żyć bez miłości to tak,
    jakby związać ptakowi skrzydła"

    Pozdrawiam i podziwiam Renata Fatyga z Olkusza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję! Wzruszyłam się...

      Moc pozdrowień i uścisków!

      Usuń
  13. Mamo Oliwki mam prośbę, czy mogła by Pani podać autora i tytuł tej cudownej książki o której Pani wspomniała w tym wpisie.Przesyłam pozdrowienia i dużo ,dużo zdrówka dla Oliwki,a dla Pani siły i wytrwałości w tej walce pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście - już podaję: autorem książki jest William Paul Young.

      Dziękuję za dobre słowo! Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Serdecznie dziękuję za autora książki i modlę się za Oliwkę i całą waszą rodzine ,pozdrawiam.

      Usuń
  14. Dziękuję za ten piękny i wzruszający wpis...Uwielbiam Panią czytać Pani Asiu! Nie ma Pani pojęcia jaki wpływ wywarła Pani na moje życie. Zmieniłam myślenie z pesymistycznego na pozytywne. Tej radości uczę się właśnie z Pani bloga. Wczoraj pobiegłam po świeczki i lampiony i po orzechy! ;) Książkę kupiłam i już przeczytałam! Wspaniała! Niesamowita!
    A dzisiaj wstałam wcześniej i proszę sobie wyobrazić, ja obrażona na Niego od kilku miesięcy, porozmawiałam z moim Bogiem!!! Pani Asiu dziękuję!

    Ps Czekam na Pani książkę! Myślę, że Oliwkowa Rodzina tego Pani nie odpuści! Prawda? ;)

    Anka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! :) Cieszę się, że mogę przekazać choć trochę pozytywnej energii;-)

      A książka? Hmm..kiedyś tam....chodzą za mną słowa, dręczą mnie...w przyszłości trzeba będzie zrobić z nimi porządek;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. pewnie ze nie odpusci !!! ja tez czekam z utesknieniem !!! no i pikniku tez nie odpuszcze na wiosne !! kazdy wezmie koc , jakies smakolyki ktore lubi i zabawki ktore ma i bedzie zabawane jakiej koszalin jeszcze nie mial !!!

      Usuń
    3. oj ten piknik! ;-)
      Buziaczki!

      Usuń
  15. Oliwkowa rodzinka chce bloga Oliwki w wydaniu książkowym, niech to będzie światło dla zrozpaczonych mam.Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  16. Księżniczko cudne te Twoje kucharzenie ale bądź bardzo ostrożna bo urządzenia ułatwiające kucharzenie są bardzo niebezpieczne, najpierw odłączamy od prądu a później wkładamy rączki, okiej.

    OdpowiedzUsuń
  17. to jest mysl.... Oliwkowy blog w wydaniu ksiazkowym , popieram i chetnie zatrace sie w tej lekturze chociaz juz go czytalam ;] bede patrzec z przjemnoscia jak zajmuje miejsce na polce obok innych ksiazek....to naprawde by bylo cos....a piknik sie odbedzie prosze sie nie martwic ja juz tego dopilnuje wiosna !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, dziękuję! :* Zatem...czekajmy na wiosnę! ;-) :

      Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  18. co u Was Kochani? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oliwcia przeziębiona:(
    Zbieram się, żeby napisać coś więcej, ale moja mała kucharka, każdego dnia, wymyśla nam nowe "kulinarne" zadania. ;)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń