piątek, 17 maja 2013

"Chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil..."

No i jesteśmy! Witajcie! 

Od razu przepraszam - nie mieliśmy internetu, żeby przekazać, co i jak u nas. Wiele tez się działo, było mało czasu na cokolwiek...ale po kolei: 

Dzień I: Herzlich willkommen 

Wyjechaliśmy z samego rana, około godziny 7.30. Na miejsce dotarliśmy o 19.30 - równe 12 godzin w podróży, którą Oliwka zniosła w szampańskim nastroju! :) Tubingen przywitało nas przepięknym słońcem i temperaturą 25 stopni C. Zostaliśmy zakwaterowani w  Jose Carreras Haus - nieco dalej od Kliniki. Jednakże, było przytulnie, "domowo" i tak swojsko, po prostu. Mieliśmy do dyspozycji ogromny ogród, gdzie dzieciaczki mogły pobiegać, pograć w piłkę, a dorośli złapać chwilę oddechu przy grillu. ;-)  

 

 





Tego dnia spotkaliśmy naszych znajomych z Anglii, poznanych tutaj w czasie naszego pierwszego pobytu. Oni ciągle mierzą się z neuroblastoma. Spędzili 7 miesięcy w Greifswald - bez rezultatu. Teraz o zdrowie i życie małego Jimma walczy zespół z Tubingen - trzymamy kciuki i modlimy się, by ten odważny chłopiec mógł w końcu wrócić wraz z rodzicami do swojego domu.  


Dzień 2:  UKT i znajome twarze 

Około godziny 11.00 zameldowaliśmy się na oddziale. Oliwka chętnie witała się ze wszystkimi. Powędrowała odważnie do gabinetu lekarskiego na badanie. Usiadła na łóżku, podniosła koszulkę do góry i mówi do pana doktora: "już jestem gotowa, możesz mnie osłuchać!" - ryczeliśmy ze śmiechu.  
Wieczorem nie było już tak przyjemnie -  próbowano wkłuć wenflon - niestety, skończyło się pękniętymi żyłami i potworną histerią Oliwii. Mimo wszystko, pobrano krew do badań - wyniki - "top"! :)  


Dzień 3: The Big Examination 

Badanie rozpoczęto o godzinie 7.45. Trwało około dwóch godzin. Po wybudzeniu Nasza Waleczna czuła się fatalnie. Dostała okropniej alergii po zastosowaniu kontrastu i straciła głos po zaintubowaniu. Płakała, że boli ją gardełko i swędzi buzia:( Cały dzień spędziliśmy na inhalacjach, aby przywrócić jej głos - a chrypiała niemiłosiernie. Wieczorem jednak poczuła się na tyle dobrze, że postanowiła oddział "piętnasty" przewrócić do góry nogami. Pomagał jej w tym Lilyan - kolega z pokoju. Biegali jak zwariowani po całym oddziale wykrzykując przy tym jakieś niestworzone rzeczy, wdrapywali się na fotele i rozrzucali zabawki, gdzie tylko się dało - myślę, że to ze względu na to wypisano nas do domu;) Niemieccy lekarze próbowali zapobiec katastrofie zwanej - "destruction of Crona Klinik made by Oliwia from Poland" ;))))  Dzięki temu, że udało się uratować szpital, mieliśmy szansę spotkać się z profesorem Handgretingerem. Oliwka podarowała "swojemu profesorowi" czekoladki - biedroneczki, mówiąc, że specjalnie wybrała je dla niego. Po tym wszystkim mówi: "no dobra, to teraz mogę już wracać do domu". :)   



 

Dzień 4:  Wyniki - nadciąga totalny kataklizm 

Około 12 dostaliśmy telefon, że mamy stawić się na rozmowie dotyczącej wyników. W brzuchu i klatce dają  nam 100% pewności, że jest ok, że jest czysto i że na 100% tam nie odrośnie nic - tak powiedzieli. Jeśłi chodzi o rdzeń, to nie mogą dać nam tyle procent, ponieważ nie usuwano tam najbliższych tkanek - z racji lokalizacji jest to po prostu nie możliwe. Owszem, kości i nerwy zostały w tym miejscu wyczyszczone, ale oni nie potrafią na dzień dzisiejszy rozpoznać, czy jest tak, jak powinno być. Przeszkodą jest utrzymująca się w dalszym ciągu opuchlizna. Dlatego też Oliwka została objęta "programem nadzoru" dla neuroblastoma typ 1a i mamy się stawić na kolejnej kontroli za kolejne trzy miesiące. Trudno powiedzieć, więc, czy  to dobre wiadomości, czy takie sobie...mamy mieszane uczucia...Jednak, tak jak powiedział nam lekarz - nasze dziecko nie miało grypy, a nowotwór złośliwy i przy tego typu guzach, trudno mówić o prognozach...zdarzyć się może wszystko i na wszystko musimy być gotowi. Okropnie było to usłyszeć...odwykłam przez ostatnie trzy miesiące...bo było tak normalnie, tak, jak być powinno...nie zamierzam jednak wyczekiwać, że coś się wydarzy...postanowiliśmy żyć jeszcze intensywniej i celebrować każdy dzień. Pragnę, by Oliwia zobaczyła i doświadczyła możliwie jak najwięcej...Mama Jimma powiedziała mi mądrą rzecz: "nie ważne, co przyniesie nam przyszłość, być może, że w przyszłości naszych dzieci nie będzie...ważne, że są teraz i możemy i musimy cieszyć się wspólnym czasem"...więc lecę Kochani, nie czekam...


 


15 komentarzy:

  1. Na pewno wszystko będzie dobrze;) Oliwka ma mnóstwo pozytywnej energii od co najmniej połowy Koszalina! ja jej mocno kibicuje i wierzę, że już niedługo będzie mówiła o chorobie w czasie bardzo bardzo przeszłym

    Pozdrawiam i przesyłam pozytywna energię

    Mama Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pragnę by Oliwia zobaczyła i doświadczyła jak najwięcej", Pani Asiu nie wolno tak myśleć,bo to może ściągnąć złe chmury, Oliwia jest zdrowa i tak będzie, nie ma innej możliwości. Pozytywne myśli sprowadzają pozytywne czyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Już się poprawiam!
      Ściskam serdecznie!

      Usuń
  3. Asiu,wiem,że wszystko będzie dobrze.Wiadomo wszystko się może zdarzyć,ale wiadomo,że nasza Mała Wielka Kochana Waleczna wyjdzie ze wszystkiego jak tornado.Jest ona cudownym dzieckiem,kocham ją bardzo ale to bardzo:*<3 buziaczki i uściski Melania

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Was.Smutno czyta się takie rzeczy jeżeli jest niepewność co przyniesie przyszłość.Sledzę każdy Wasz wpis i myślałam,że już możecie spać spokojnie a jednak jest jakies ale.Miejmy jednak nadzieję,że wszystko będzie dobrze.Znów zrobiło mi się przykro i łzy napłynęły do oczu.Dużo zdrówka dla Waszej kochanej dziewczyneczki a dla Was dużo cierpliwości i wiary bo czasem wiara czyni cuda.Pozdrawiam gorąco!Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nikt z nas nie zna przyszłości i niepewność będzie juz zawsze. Wierzę jednak, że bedzie dobrze. Buziaki!

      Usuń
  5. Oliwko, będzie dobrze :) Opuchlizna może utrzymywać się długo dlatego nie ma 100 % pewności. Jest dobrze, naprawdę jest dobrze :)
    Ściskam mocno, mocno, mocno. Kochani jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne, piękne słowa - "jest dobrze"...no ba...pewnie, ze jest! ;) Buziaki!!!

      Usuń
    2. Kochani!!!!! całusy jeszcze raz :) Chcecie jeszcze kleje? ;)Żartowałam tylko ;)
      edi

      Usuń
  6. Jejku popłakałam się, ale dobrze, że klatka i brzuch czysty. Będzie wszystko dobrze ! :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Asienko,wspaniale,ze brzuszek i klateczka czyste;)Jestem pewna,ze na nastepnej kontroli dowiecie sie,ze rdzen tez ok;))A z tym lapaniem chwilii to dobry pomysl-"zyj z calych sil i usmiechaj sie do ludzi..."Uwielbiam te piosenke.Moc buziakow

    OdpowiedzUsuń