Dzisiaj, jak tylko wstałam, miałam ogromna potrzebę przyjść tutaj, do Was...
Oliwka od tygodnia zadaje mi pytanie: "czy to juś jutro jadę do piofesioja?", odpowiadam: "nie, Kochanie, jeszcze kilka dni"....i z tych kilku dni, zrobił się taki dzień, że mogę powiedzieć: "tak, jutro jedziemy..." Myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, ze wszystko już spakowane i przyszykowane...nic nie jest gotowe do drogi...ja nie jestem gotowa...więc tym razem wszystko jest inaczej i wszystko jest gorsze...no, nie, kłamię...nie wszystko...niezmienny jest entuzjazm mojego dziecka...ta widzialna radość w oczach: "jadę do piofesoja!" - nie będę Wam tu krzyczeć Oliwkowego "hura" z racji, że Oli zamiast "r" wymawia "j"...;-) Jej postawa bardzo mnie cieszy i bardzo mi pomaga...bo ja...ja w tym roku jestem zestresowana bardziej...człowiek tak szybko przyzwyczaja się do dobrego...zapomniałyśmy jak pachną szpitalne korytarze i sale, w niepamięć odchodzi odgłos pomp...odwykłyśmy od igieł...i od tego, jak niedobrze nie spać we własnym łóżku...ale cóż zrobić...trzeba jechać...musimy...i z każdym wyjazdem powracają myśli uporczywe, które w nocy spać nie dają...myśli, które przynoszą senne koszmary...Wszyscy mi mówią: "będzie dobrze!"...no, być musi...zaklinamy słowami rzeczywistość, a w sercu wciąż nadzieja i wiara, że potwór już nigdy nie wróci...chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że do Tybingi jeździmy nie dlatego, że "piofesojowie" chcą zobaczyć Oliwkę, raz na jakiś czas, ponieważ tęsknią ;-) Jakieś ryzyko wznowy istnieje, w szczególności przez ten rdzeń kręgowy, którego nie udało się do końca oczyścić...i na każdej wizycie powtarzają nam coś, co mnie przyprawia o duszności - "a malignant tumor"...no przecież wiem...wiem...więc, żeby zabić ten cały stres i zagłuszyć gorsze myśli, wczoraj, przez kilka godzin, robiłyśmy "kjuche ciacha". Napiekłyśmy dwa talerze...dzisiaj chyba kolejna produkcja ;-)
Oliwia rośnie i bardzo się zmienia. Jeszcze rok temu była malutką, nieporadna Pchełką z łysą główką...a teraz! Patrzcie na nią! Te włosy - są boskie! Ale ile zmartwień w tym roku jej przysparzają: "moje piofesiojowie to mnie nie poźnają w tim joku, bo ja juś mam tyje włosiów, a w tamtim to nie miałam nić! nio, i jak to tejaś bendzie?" Na szczęście całe, Misia dostała w prezencie od Pani Sylwii Rochowiak ( raz jeszcze Pani Sylwio składamy ogromne podziękowania) super przypinkę "w kśeńźnićkowym kojozie", którą na specjalne zamówienie wykonała Pani Alicja Sularz (dziękujemy i pozdrawiamy!)
Z tą przypinką nie powinno być żadnych wątpliwości, kto przyjechał do kliniki na badania! ;-)
Kochani, stres jest ogromny...ale jest nam łatwiej, kiedy jesteście z nami...za każdym razem, kiedy tam jedziemy, zabieramy Was w swoich myślach i sercach...to fajnie wiedzieć, że jest cała armia zaciskająca kciuki i posyłająca pozytywne słowa...łatwiej, kiedy ktoś tu czeka na wieści...na dobre wieści...
Serdecznie Was pozdrawiamy...skrobnijcie do nas chociaż parę słów....
Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Nie ma w ogóle innej możliwości. Nawet sobie nie wyobrażam, co przeżywacie. Niestety musicie przejść przez te nieprzyjemne chwile, ale to potrwa krótko. Ale mają one swój szczęśliwy cel - upewnicie się, że Oliwka jest super zdrowa i będziecie mogli wrócić do normalności ze spokojem w sercach. Trzymam kciuki i myślę o Was! Pozdrawiam,Magda
OdpowiedzUsuńPani Asiu, dobrze być musi! Za Naszą Waleczną stoi przecież armia ludzi, którzy będą mocno zaciskać kciuki za pozytywny wynik wizyty u profesora :) Przesyłam pozytywną energię dla Pani i moc uścisków i buziaków dla Naszej Oliśki :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. Musi być. Oliwka jest cudowna. Wszyscy wierzymy że najgorsze już za Wami! Buziaki dla Oliwki. Często wyglądamy Was w parku przy kaczka ale póki co nie udało się Was spotkać:-) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTo tylko krótka "towarzyska" wizyta u starych znajomych! Asiu będzie dobrze, nigdzie indziej Oliwki tak dobrze nie przebadają jak tam. Szerokiej drogi i szczęśliwego powrotu. Buziaki od Filipa. Ania Płóciennik
OdpowiedzUsuńDziewczynki kochane innej opcji nie ma i musi być "okiej" !!! Jedźcie bezpiecznie i wracajcie z dobrymi wieściami w doskonałych humorach, z uśmiechem na twarzy!!! Oliwka jest niesamowita, "piofesiojowie" nie mogliby nie poznać tej ślicznej buźki, buziaczki dla Was słoneczka , trzymajcie się cieplutko <3 Karolina
OdpowiedzUsuńPani Asiu po to jestesmy , zeby zawsze mogla Pani przyjsc tu do nas i powiedziec co lezy na serduchu!!! nie dziwie sie , ze ma Pani takie oboway , ale napewno bedzie dobrze ;] musi byc !!! tyle nas jest , tyle osob w to wierzy , tyle bedzie zacisnietych kciukow i tyle modlitw wyslanych do nieba , ze nie ma innej opcji !!! czekamy na pozytywne wiesci z Tubingen !!!
OdpowiedzUsuńps . ciesze sie , ze u was wszystko ok , Oliwka rosnie na sliczna dziewczynke , a te ciacha tak apetycznie wygladaja , ze chyba bede musiala zrobic ktoregos dnia z moim synkiem.... to niesamowite jak te nasze maluchy sie zmieniaja i szybko ucza !!!
Glowa do gory , prosze brac przyklad z Oliwki i byc dobrej mysli , to juz polowa sukcesu !!!
buziaki dla was :*
Będzie dobrze!!!! Oliwciu jesteś najpiękniejsza księżniczka jaką widziałam! Buziaki ♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńOlisia rośnie jak na drożdżach, mała ślicznotka :-) Asiu, już Ci mówiłam, jestem całkowicie spokojna o Olisiowe wyniki, a moja intuicja nigdy mnie nie myli :-) także głowa do góry dziewczyny (i chłopaki :-) ) Pozdrowienia dla "pjofesioja" :-)
OdpowiedzUsuńKsiężniczko Zwycięska, piofesiojowie to się w Tobie tak mocno zakochają, że będziesz ich Księźniczką, a my będziemy zazdrośni, bo my też Cię ogromnie kochamy, a Twoje hura jest boskie, tak się nigdy nie uśmiałam, od dziś będę mówić hura w języku Olisiowym, ...a co do włosków cudnych, pamiętasz jak raz napisałam ,że po chemii jest tylko jeden skutek uboczny; cudne włosy, i co... jesteś najpięknięjszą i najmądrzejszą Księżniczką Waleczną i Zwycięską a Twoje cudne włoski są na to dowodem. Kciuki zaciśnięte tylko tak, bo na pewno Olisia jest zdrowa, nie może być inaczej. Uściski dla wszystkich z całego serca.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, będzie dobrze, na pewno. Mała dzielnie zwalczyła potwora i nie da mu wrócić. Jestem o tym przekonana!
OdpowiedzUsuńCzekamy na same dobre wieści, nie może być inaczej :-) "Najpiękniejsza Oliwka na świecie"- lepiej tego nie można było ująć :-) duża, śliczna dziewczyna z pięknymi włoskami... Pan pjofesior będzie zaskoczony pewnie tym, jak wyrosła, niesamowite jak ten czas leci. Oliwka upiecze jeszcze mnóstwo takich pięknych "kjuchych" ciach, ja to wiem i czekam na zdjęcia "kuchenne";-)... I może to zabrzmi banalnie, ale...wszystko będzie dobrze...:-) Trzymam kciuki i myślę o Was. Ania/Opole
OdpowiedzUsuńTrzymamy moooocno kciuki, szturmujemy niebo i czekamy tu na Was Kochane, na najlepsze wieści !! Buziaki <3
OdpowiedzUsuńPani Asiu będzie dobrze, choć wiem, że nerwy biorą górę to mimo wszystko niech będzie Pani dobrej myśli bo na pewno będzie ok. I jeszcze jedna prośba niech Pani nie zaprzestaje prowadzić bloga i choć od czasu do czasu napisze co u Was słychać. Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńJestem z Wami!Ania
OdpowiedzUsuń